Zeszyty Maryjne
Szczęść Boże
„Zeszyty Maryjne” odkryłam dla siebie niedawno, tuż po pielgrzymce rodzinnej do Lichenia. Jakiś wewnętrzny głos mówił mi, że to poezja wprost dla mnie. Z wielkim zainteresowaniem, uwagą i skupieniem przeczytałam pierwsze nadesłane mi numery. Później z niecierpliwością czekałam na kolejne. Tak jest do dzisiaj…
Wdzięczna Panu Bogu
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Chciałabym złożyć świadectwo o „Zeszytach Maryjnych”, które otrzymuję z Lichenia, z Centrum Formacji Maryjnej. O tym czasopiśmie dowiedziałam się od mojej bratanicy. To ona zachęciła mnie, abym to wspaniałe pismo czytała.
Pogłębiła się moja wiara
Szczęść Boże.
Na wstępie witam i pozdrawiam Księdza i całą Redakcję bardzo serdecznie. Jestem czytelniczką „Zeszytów Maryjnych” od ponad roku, a już bardzo polubiłam to pisemko. Przez ten czas pogłębiła i umocniła się moja wiara. „Zeszyty Maryjne” są jak balsam dla mojej duszy. Niosą wiarę, nadzieję i miłość do Maryi, której jestem czcicielką. Dzięki nim nie tylko ukształtowałam i pogłębiłam moją wiarę, ale dalej „Zeszyty Maryjne” pomagają mi żyć w tych niełatwych dzisiejszych czasach, uczą zawierzać wszystko Jezusowi i Maryi.
Justyna z rodziną
Szczęść Boże!
Na początku pozdrawiam serdecznie całą Redakcję. Mieszkam w Rybniku, mam 33 lata. Pamięcią jestem jeszcze w Licheniu, ponieważ byłam tam niedawno, bo 28 i 29 czerwca, z całą moją rodziną: mężem, dziećmi, rodzicami oraz ciocią i wujkiem. Byliśmy w tym wspaniałym, pełnym ukojenia i miłości Matki Bożej sanktuarium już siedem razy. Bardzo się cieszę, że mogę napisać swoje świadectwo o „Zeszytach Maryjnych”.
Prosiłam Matkę Bożą
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
„Zeszyty Maryjne” są dla mnie chlebem, są radością o każdym poranku, gdy jeszcze wszyscy śpią. Czytam każdą stronę z wielkim zapałem i uczę się, co mi Maryja na ten dzień ofiaruje. Jak przeżyć ten nowy dzień, aby wieczorem za wszystkie łaski podziękować, a za błędy przeprosić. I swoim przykładem nieść radość dzieciom i wnukom.
Czytelniczka "Zeszytów"
Szanowny Księże Dyrektorze
Prenumeruję „Zeszyty” od końca 2009 roku. W tym też roku zachorował bardzo poważnie mój wnuczek. W wieku 5 lat miał wykonaną operację na otwartym serduszku (duże tętniaki na naczyniach wieńcowych w wyniku postępującej choroby – dziecko do tej chwili było zdrowe). Założono pomosty na naczyniach. (Wcześniej miał też zawał mięśnia sercowego.)