Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Kościół, jako wspólnota ludzi wierzących w Chrystusa, od samego początku istnienia napotykał na sprze­ciw ze strony świata, był atakowany i prześladowany. Taką drogą pielgrzymuje również dzisiaj. Wiernie realizujący misję Chrystusa i odważnie głoszący Jego Ewangelię, jest niewygodny dla tych, którzy chcą budować społeczeństwo bez Boga, chcą sami ustanawiać prawa mo­ralne i decydować o tym, co jest dobre, a co złe. Jednym sło­wem: usilnie starają się zająć miejsce Boga w świecie.

W takiej strategii działania są wykorzystywane wszelkie słabości i grzechy dostrzegane w życiu ludzi, którzy należą do Kościoła, a zwłaszcza jeśli reprezentują go na mocy spra­wowanego urzędu.

Trudno zatem oczekiwać, aby ludzie, którzy są wrogo nastawieni do Kościoła, wypowiadali się o nim życzliwie i z troską. Nie mogą nawet tego czynić, bo jeśli ktoś nie ma w sercu miłości do Kościoła, to go nie rozumie. Kościół jest Bożą tajemnicą i tylko na drodze wiary można go spotkać, a w nim – Chrystusa.

Niepokojące zjawisko krytyki jako walki z Kościołem zauważył św. Jan Paweł II w 1995 r. Powiedział wów­czas w Skoczowie: „Wbrew pozorom, praw sumienia trze­ba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to bo­leśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te for­my powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą da­wać wiele do myślenia”.

Zarzuty kierowane pod adresem Kościoła są powszech­nie znane. Powtarza się je przy różnych okazjach, zarówno w środkach masowego przekazu, jak również w czasie spo­tkań towarzyskich. Często tematy te budzą duże emocje.

W czasach dyktatury komunistycznej Kościół w Polsce był jedynym obszarem wolności i miał istotny wpływ na obale­nie systemu komunistycznego zniewolenia. Jednak wkrót­ce po roku 1989 przyszła fala gwałtownej krytyki Kościoła, zarówno ze strony zdeklarowanych przeciwników, jak też tych, którzy – stojąc z boku – usiłowali Kościół reformo­wać. I trwa to do dzisiaj. Także jednak i tych, którzy na co dzień deklarowali swój związek z Kościołem, uważając się za „wierzących i praktykujących”.

Kościół bywa oskarżany o „mieszanie się” do polityki i próby wpływania na życie publiczne, a w konsekwencji o chęć przekształcenia Polski w państwo wyznaniowe.

Błędy i grzechy księży i biskupów są szczególną pożywką dla przeciwników i argumentem, który służy do podważa­nia autorytetu Kościoła i niszczenia zaufania do duchowień­stwa. Dostrzega się biurokrację Kościoła, wytyka bogactwo i postawę triumfalizmu. Usiłuje się wykazać, iż Kościół jest hamulcem w rozwoju współczesnego społeczeństwa, nie idzie z duchem czasu, ogranicza i krę­puje człowieka, a prawdy, które głosi, są nie­życiowe.

Zatrzymam się tutaj. Lista oskarżeń jest długa… I wciąż pojawiają się nowe zarzuty…

Jaką postawę mam przyjąć w tym publicznym „procesie” Kościoła? Czy każda krytyka jest wyrazem wojującego anty­klerykalizmu i trzeba ją jednoznacznie odrzucać? Czy może wcale się nią nie przejmować i traktować jako zjawisko nor­malne? W każdej sytuacji potrzeba umiejętności rozeznawania. Takie wskazanie dał nam św. Jan Paweł II w 1991 r.: „O ile sytuacja dawniejsza zyskiwała Kościołowi ogólne uzna­nie, nawet ze strony osób i środowisk laickich, to (…) w sytu­acji obecnej na takie uznanie w wielu wypadkach nie można liczyć. Trzeba raczej liczyć się z krytyką, a może nawet gorz­ej. Trzeba zdobyć się na discernimento (rozróżnienie). Ak­ceptować to, co w niej słuszne, a co do reszty, jest rzeczą ja­sną, że Chrystus będzie zawsze znakiem sprzeciwu”.

Roztropność nakazuje, aby na krytykę kłamliwą, złośli­wą, podłą, obliczoną na zysk materialny, która przychodzi ze strony środowisk otwarcie wrogich Kościołowi i dekla­rujących ateizm, odpowiadać sprzeciwem, ale przede wszystkim modlitwą i postem. Czy tak czynię? Może ograniczam się do wyrażania mojego oburzenia i zło­ści? Łatwo wtedy odrzucić także człowieka, który jest au­torem oskarżeń… Muszę umieć oddzielać zło od człowie­ka. Zdecydowanie odrzucać zło, a przyjmować z miłością człowieka. Czyż nie uczy mnie tego Bolesna Matka stoją­ca na Golgocie przy Ukrzyżowanym Synu. Maryja nie godzi się na zło w sercach ludzi, którzy oskarżyli, skazali i krzyżują Jej Syna, ale im przebacza… Tak jak uczynił to Jezus z wy­sokości krzyża.

Jeśli krytyka jest uzasadniona, choć może być inspirowa­na różnymi intencjami, to wtedy warto się zatrzymać, wy­jaśnić wątpliwości, przemyśleć coś na nowo, zobaczyć w in­nym świetle, zrobić rachunek sumienia. Jest tu potrzebny szczery dialog, który poszukuje prawdy, nawet jeśli będzie dla nas gorzka. W żadnym wypadku nie można kierować się tzw. teorią spiskową i wszystko tłumaczyć jednym zdaniem: ktoś za tym stoi i chce nas zniszczyć.

Święty Jan Paweł II wskazuje nam pozytywną rolę krytyki i podaje warunki jej autentyczności: „Krytyka jest pożytecz­na we wspólnocie, która zawsze potrzebuje przemiany i po­winna starać się usuwać niedoskonałości. W wielu przypad­kach pomaga jej postąpić naprzód. Jeśli jednak krytyka po­chodzi od Ducha Świętego, musi ją ożywiać pragnienie postę­pu w prawdzie i miłości. Nie może być przepojona goryczą. Nie może prowadzić do obrazy drugiego człowieka, przez czyny lub sądy uwłaczające czci osób lub grup. Musi ją przenikać szacunek oraz braterska i synowska miłość, która każe unikać niewłaściwego rozgłosu i kierować się wskazaniami Chrystusa dotyczącymi upomnienia braterskiego”.

Czy jednak krytyka i prześladowanie Kościoła są dla nie­go najgroźniejsze? Czy to najbardziej bolące rany? Są sytuacje bardziej niebezpieczne, może nie tyle dla Kościoła, którego nawet bramy piekielne nie przemogą (Mt 16,18), ile dla nas, dla naszego zbawie­nia. Chodzi o naszą relację do Kościoła.

Często zapominamy, że Kościół to nie tylko papież, bi­skupi, księża, zakonnice, ale są nim wszyscy ochrzczeni. Przez sa­krament chrztu staliśmy się członkami wspólnoty wierzących w Chrystusa, braćmi i siostrami w wierze. Nie możemy za­tem stać z boku i przyglądać się obojętnie temu wszystkie­mu, co w Kościele się dzieje, co o nim się mówi… Nie wol­no nam mówić o Kościele, jakby to nas nie dotyczyło. Wręcz przeciwnie: dotyczy!

Bardzo niebezpieczna jest postawa częściowego utożsa­miania się z Kościołem, według zasady: „Jestem katolikiem, ale…”. Wtedy podejrzliwie patrzymy jako obserwatorzy na działania podejmowane przez hierarchię Kościoła, tylko czę­ściowo akceptujemy głoszoną przez niego naukę, wybieramy prawdy wiary według naszego upodobania (albo raczej słabo­ści), szczególnie dotyczy to wskazań odnoszących się do ży­cia moralnego. Zachowujemy się jak w dużym domu towa­rowym: wędrujemy między półkami i wkładamy do koszy­ka to, co nam jest akurat potrzebne, co nam się spodoba… Jesteśmy skoncentrowani na sobie, nie zauważamy obok in­nych ludzi, przechodzimy obok siebie obojętnie. Czy to jest obraz mojej obecności w Kościele?

Zapominając o tym, że to my tworzymy Kościół i od­dzielając życie religijne od naszej obecności w życiu publicz­nym, zaczynamy traktować wyznawaną wiarę jako „spra­wę prywatną”, o co zresztą zabiegała i zabiega propaganda wroga Kościołowi. Godzimy się z poglądem, że dla Kościo­ła nie ma miejsca w życiu publicznym. Pozwalamy zamykać się w zakrystii…

Szczególnie w dzisiejszych czasach powinniśmy pamiętać o tym, iż jako Kościół mamy prawo i obowiązek brać udział w kształtowaniu oblicza Polski, Europy, świa­ta… Nie można zbudować sprawiedliwego systemu demokratycznego bez podstawo­wych wartości moralnych. Kościół jest potrzebny jako sumienie społeczeństwa!

Drogi Czytelniku! W licheńskim sanktuarium Matka Boża jest czczona jako Bolesna Królowa Polski. To Ona zaprasza Cię do troski o Kościół i naszą Ojczyznę. Nie ulegaj zniechęceniu czy lękowi, aby stać po stronie wartości chrześcijańskich w rodzinie, w miejscu pracy i społeczeństwie.

Dziękuję za dotychczasową lekturę „Zeszytów Maryjnych” i zachęcam do jej kontynuowania. Maryja uczy nas pięknego, odważnego i szczęśliwego życia.

Dziękuję za każdy dar serca. To dzięki Wam możemy realizować projekty szerzenia czci Matki Bożej.

Ślę serdeczne pozdrowienia, życzenia błogosławionych dni Wielkiego Postu i radosnych świąt Zmartwychwstania Chrystusa! Zapewniam o codziennej modlitwie.

ks. Janusz Kumala MIC
Dyrektor Centrum Formacji Maryjnej

Kontakt

Telefon: (48) 63 270 77 20
Email: mater@marianie.pl 
WWW: http://maryja.pl/

nr konta:
Bank Pocztowy S.A. o/Konin
85 1320 1449 2762 9475 2000 0001

      

       logo 777bialeeee

 

 

               Polityka prywatności

Dane adresowe

Centrum Formacji Maryjnej
„Salvatoris Mater”
ul. Klasztorna 4
62-563 Licheń Stary