Drukuj

Dr Janusz Kumala MIC

Maryja Dziewica – wzorem konsekracji i naśladowania Chrystusa

Na początku trzeciego tysiąclecia Jan Paweł II zaprasza nas, abyśmy kontemplowali oblicze Chrystusa, którego „postrzegamy jako postać historyczną i jako tajemnicę, i którego wieloraką obecność przeżywamy w Kościele i w świecie, wyznając, że On jest sensem historii i światłem na naszej drodze"[1]. W liście apostolskim Novo millennio ineunte papież niezwykle trafnie oddaje najgłębsze pragnienie współczesnego człowieka, przywołując słowa prośby apostoła Filipa i kilku Greków, pielgrzymów przybyłych do Jerozolimy: „Chcemy ujrzeć Jezusa" (J 12, 21). „Także ludzie naszych czasów - stwierdza Jan Paweł II - choć może nie zawsze świadomie, proszą dzisiejszych chrześcijan, aby nie tylko «mówili» o Chrystusie, ale w pewnym sensie pozwolili im Go «zobaczyć». A czyż zadanie Kościoła - pyta papież - nie polega właśnie na tym, że ma on odzwierciedlać światłość Chrystusa we wszystkich epokach dziejów i sprawiać, aby blask Jego oblicza zajaśniał także pokoleniom nowego tysiąclecia?"[2].

Żyjemy w czasach, kiedy wzrasta świadomość zagrożenia nie tylko tożsamości człowieka, ale także samego jego istnienia. Jan Paweł II od początku swojego pontyfikatu wskazuje na tajemnicę Chrystusa, która jedynie może rozjaśnić tajemnicę człowieka. Niezwykle aktualnie brzmią słowa encykliki Redemptor hominis: „na tym trudnym i odpowiedzialnym etapie dziejów Kościoła i ludzkości widzimy szczególną potrzebę zwrócenia się do Chrystusa, który jest Panem swojego Kościoła i Panem dziejów człowieka poprzez Tajemnicę Odkupienia"[3]. Zaś w Dives in misericordia czytamy: „Wszyscy potrzebują Chrystusa jako wzoru, nauczyciela, wyzwoliciela, zbawiciela, ożywiciela"; On jest „źródłem i wzorem [...] odnowionej [...] ludzkości, której wszyscy pragną"[4]. Wyraźnie zatem jawi się konieczność kontemplacyjnego spojrzenia na Chrystusa i ukazywania Jego oblicza innym.

Blask oblicza Chrystusa ukażą jednak tylko Ci, którzy Go widzieli i doświadczyli Jego obecności. Tylko oni mogą przekonywująco nie tylko o Nim mówić i przekazywać Jego naukę, ale także zachwycić Jego Osobą innych.

Dzisiaj najbardziej poszukiwani są nie ci, którzy pięknie mówią o Chrystusie, ale pięknie Nim żyją i dzięki temu pociągają ku Niemu współczesnych poszukiwaczy Piękna, Prawdy i Sensu. Chętnie słuchamy tych, którzy mówią o Bogu „jakby Go niewidzialnego widzieli"[5].

Chociaż „wpatrywanie się w oblicze Pana" jest zadaniem całego Kościoła, to jednak w naszych refleksjach uwagę skoncentrujemy na osobach życia konsekrowanego. To właśnie one, odpowiadając na powołanie, starają się kontemplować oblicze Chrystusa i być dla świata widzialnym świadectem Jego niezgłębionego misterium[6], być „epifanią" Chrystusa[7], aby „ukazać Jego prawdziwe oblicze tym, którzy Go już poznali oraz tym, którzy Go jeszcze nie znają"[8].

Niniejsze rozważania są próbą kontemplacyjnego pisania ikony Chrystusa, której światło promieniuje na Maryję jako wzór konsekracji i naśladowania Jezusa dla osób, które pielgrzymują drogą życia konsekrowanego. Zapytamy najpierw o zasadność obecności Maryi w naszym życiu duchowym, aby następnie pochylić się nad źródłem, tożsamością i misją powołania do życia konsekrowanego.

1. Dlaczego Maryja?

Kontemplacja oblicza Chrystusa jest wyrazem naszej bezpośredniej relacji z jedynym Zbawicielem i Pośrednikiem do Ojca a zarazem najwyższą normą postępowania. Czy zatem potrzebna jest nam Maryja? Jaka jest Jej rola w naszym wysiłku podążania za Chrystusem? Jak jest obecna? Czy jest konieczna? A w konsekwencji - czy muszę dbać o moją duchowość maryjną?

Odpowiedź na te pytania, czy też wątpliwości nierzadko spotykane, znajdziemy wnikając głębiej w słowa ukrzyżowanego Chrystusa, który do umiłowanego ucznia powiedział: „Oto Matka twoja" (J 19, 27). A Ewangelista dodał: „I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie". Cały dialog Jezusa z Matką i uczniem przedstawiony jest za pomocą schematu objawienia, który uwydatnia głębię i ważność wydarzenia[9]. Zbawcza misja Chrystusa obejmuje także dar Matki. Ewangelista w słowach: „Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało" (J 19, 28) - komentuje Jan Paweł II - „chciał jakby podkreślić, że do końca wypełnił swą ofiarę, powierzając Matkę Janowi, a w nim - wszystkim ludziom, którym staje się Ona Matką w dziele zbawienia"[10]. Jezus objawia nową więź miłości między Maryją a Jego uczniami, a tym samym prawdziwy sens naszej postawy, którą określamy „pobożnością maryjną". „Cześć, jaką Kościół oddaje Maryi, jest nie tylko owocem spontanicznej inicjatywy wiernych, dostrzegających niezwykłą wartość Jej osoby i doniosłość Jej roli w dziele zbawienia, ale opiera się też na woli Chrystusa. Słowa «Oto Matka twoja!» oznaczają, że Jezus pragnął wzbudzić w uczniach miłość i zaufanie do Maryi, prowadząc ich do uznania Jej za Matkę - Matkę każdego wierzącego. W szkole Maryi zdobywają oni - tak jak Jan - głęboką znajomość Chrystusa i uczą się nawiązywać z Nim wewnętrzną i trwałą relację miłości"[11].

Zatrzymajmy się tylko na owym geście „przyjęcia Matki" eis ta idia (między swoje najdroższe rzeczy, dobra duchowe: łaska, słowo Boże, Duch Święty, Eucharystia...), wprowadzenia Jej w swoją wewnętrzną przestrzeń życiową, aby „przeżywać w komunii z Nią swoje życie duchowe"[12].

Jaka jest praktyczna konsekwencja przyjęcia Maryi jako Matki? Najpierw narzuca się następująca odpowiedź: to znaczy być Jej synem, dzieckiem. To uznanie Jej macierzyńskiej opieki, a w konsekwencji wyrażanie swojej miłości do Niej przede wszystkim poprzez szukanie u Niej pomocy i wstawiennictwa u Jezusa Chrystusa. To postrzeganie Maryi - jak pisze Paweł VI w Signum magnum - jako „Matki duchowej przez wstawiennictwo u swego Syna", jako Tej, która „pomaga członkom Kościoła do wzrastania w życiu łaski"[13]. Taka relacja - dziecko-Matka - nie oddaje jednak całego bogactwa więzi między nimi. Przywołajmy zatem głeboką intuicję Orygenesa, który w taki sposób komentuje omawiane przez nas wydarzenie: „Ten tedy, kto ma być drugim Janem, powinien stać się takim, aby Jezus określił go tak jak Jana drugim Jezusem. Jeśli bowiem, zgodnie z opinią ludzi głoszących słuszne poglądy o Maryi, nie miała Ona żadnego innego syna poza Jezusem, i Jezus mówi do Matki: «Oto syn Twój» (J 19, 26) - a nie: «Oto i ten jest Twoim synem» - to tak, jakby powiedział: «Ten oto jest Jezusem, którego zrodziłaś». Każdy bowiem, kto stał się doskonały, «nie żyje już, lecz Chrystus żyje w nim» (por. Ga 2, 20); a skoro Chrystus w nim żyje, to o nim powiedziano do Maryi: «Oto Twój syn - Chrystus»"[14].

A zatem być dzieckiem Maryi, to znaczy być Chrystusem; im bardziej stajemy się Chrystusem, tym lepiej wyrażamy naszą więź z Maryją. Innymi słowy: stawanie się Chrystusem jest wyrazem naszej miłości i czci także wobec Matki.

Nasze spojrzenie na Maryję jako Matkę spróbujmy też umiejscowić w kontekście biblijnego rozumienia ojcostwa-macierzyństwa duchowego. Otóż świadectwa biblijne (a także judaizmu pozabiblijnego) wskazują, że ojciec lub matka duchowa są „przykładem", „wzorem" życia dla swoich dzieci. Np. św. Paweł przedstawia się jako „ojciec" wspólnot, które zrodził poprzez przepowiadanie Ewangelii, a zaraz potem mówi: „Proszę was przeto, bądźcie naśladowcami moimi" (1 Kor 4, 16). Zachęca też Filipian: „Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przyjęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie" (Flp 4, 9). Czy też słowa Jezusa do Żydów: „Gdybyście byli dziećmi Abrahama, to byście pełnili czyny Abrahama" (J 8, 39). Albo też słowa Piotra do niewiast: „Tak Sara była posłuszna Abrahamowi nazywając go panem. Stałyście się jej dziećmi, gdyż dobrze czynicie i nie obawiacie się żadnego zastraszenia" (1 P 3, 6). W tym kontekście biblijnym przyjęcie Maryi jako Matki oznacza, że uznajemy Ją także za wzór do naśladowania, doskonały paradygmat chrześcijańskiego życia[15]. Imitatio Mariae jest zatem zapisane w testamencie Jezusa, który zobowiązuje nas, abyśmy przyjęli Maryję jako Matkę i Nauczycielkę.

Trzeba jednak pamiętać, że nasza więź z Maryją jest konsekwencją „zjednoczenia z Chrystusem"[16], a jego fundamentem jest sakrament chrztu świętego. To dzięki temu sakramentalnemu zanurzeniu w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa jest możliwa więź z Maryją, rozwijana i pogłębiana poprzez świadome przeżywanie obecności Maryi w życiu duchowym jako Matki i Mistrzyni.

W duchowości maryjnej nie chodzi zatem o relację do Maryi opartą na zewnętrznych aktach pobożności lub jako owoc osobistych doświadczeń rodzinnych, np. psychologicznych potrzeb opieki, zrozumienia, pocieszenia ze strony matki, ale o wewnętrzny sposób bycia uczniem Chrystusa, czy też - zgodnie z sugestią H.U. von Balthasara - o maryjny profil (wymiar) bycia Kościołem[17].

Takie rozumienie obecności Maryi w życiu osoby konsekrowanej (i każdego chrześcijanina) pozwala nam zrozumieć Jej rolę odnośnie do naszej relacji z Chrystusem: To On objawia nam Maryję jako Matkę i Wzór, abyśmy razem z Nią i za Jej przykładem, prowadzeni przez Ducha Świętego, głębiej i radykalniej żyli tajemnicą Chrystusa. Jan Paweł II w Vita consecrata pisze: „Życie konsekrowane [...] ma świadomość, że przylgnięcie do Chrystusa, do Jego «życia w ubóstwie i dziewictwie» (LG 46) oznacza także naśladowanie życia Maryi"[18]. Przypominając zaś o konieczności kontemplacji oblicza Chrystusa wskazał na Maryję jako „niezawodną Przewodniczkę na naszej drodze". „Musimy wspólnie naśladować kontemplację Maryi, która po pielgrzymce do świętego miasta Jerozolimy powracała do domu w Nazarecie, rozważając w sercu tajemnicę Syna (por. Łk 2, 51)"[19].

Spróbujmy zatem w naszych rozważaniach patrzeć nie tyle na Maryję, co przede wszystkim razem z Nią na Chrystusa[20].

2. Chrystus ikoną miłości Boga, czyli u źródeł powołania

Bóg chrześcijan jest Bogiem chrystologicznie skonkretyzowanym. „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty" (Ga 4, 4) i w Nim wypowiedział się, objawił, udzielił w sposób definitywny. Cały ludzki byt Jezusa Chrystusa objawia niewidzialnego Boga, który jest Miłością (por. 1 J 4, 8. 16). W tajemnicy wcielenia Jezusa oraz w wydarzeniu Krzyża dokonuje się „historiozbawcze definitywne uczasowienie Bożej miłości" (H. Mühlen)[21]. Kontemplacja oblicza Chrystusa jako epifanii Bożej miłości staje się miejscem doświadczenia Boga i poznania Go jako wszechmocnego, miłosiernego, sprawiedliwego, bliskiego człowiekowi. Miłość Boga, która objawia się w obliczu Chrystusa wyjaśnia istnienie i powołanie człowieka. Nie może on żyć bez miłości, a także nie potrafi bez niej zrozumieć samego siebie[22].

W takim kontekście osoba konsekrowana odnajduje swoje powołanie: „U początków konsekracji zakonnej stoi wezwanie Boga, które wytłumaczyć można jedynie miłością, jaką darzy On osobę wezwaną. Miłość ta jest absolutnie bezinteresowna, skierowana do określonej osoby i jedyna. Ogarnia osobę ludzką w ten sposób, że przestaje ona należeć do siebie, lecz staje się własnością Chrystusa"[23].

2.1. Odnaleźć się w Miłości

Powołanie do życia konsekrowanego jest tajemnicą, którą rozjaśnia jedynie promień Bożej miłości. Nigdy jednak do końca nie wyjaśnia. Zawsze pozostaje miejsce na zdumienie niepojętym darem bezinteresownej miłości Boga. On pierwszy umiłował i w tej miłości trzeba się odnaleźć, aby choć trochę zrozumieć, kim się jest. Aby po prostu być.

Patrzymy na Maryję, która tak wspaniale umiała się odnaleźć w przestrzeni Bożej miłości. W czasie zwiastowania „została wprowadzona w niezgłębioną tajemnicę, jaką jest Bóg żywy, Bóg-Trójca: Ojciec, Syn i Duch Święty"[24]. Wówczas na dar powołania odpowiedziała: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa" (Łk 1, 38). W tajemnicy objawiającego się Boga „odnalazła siebie" jako „pełną łaski", czyli „od zawsze umiłowaną przez Boga", powołaną, aby zostać Matką Mesjasza.

„Nasze powołanie jest ukryte w odwiecznej tajemnicy Boga, zanim stanie się w nas faktem wewnętrznym, naszym ludzkim «tak» - naszym wyborem i decyzją"[25]. Trzeba zatem podnieść wzrok ku Bogu, aby swój wybór zrozumieć w świetle Jego wyboru. On był pierwszy. Dlatego - wyjaśnia Jan Paweł II - „ten wybór każe nam - podobnie jak Maryi przy zwiastowaniu - odnaleźć się w głębi odwiecznej tajemnicy Boga, który jest Miłością. Oto, gdy wybiera nas Chrystus, gdy mówi: «Pójdź za Mną», wówczas - jak głosi List do Efezjan - «Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa» wybiera nas w Nim: «W Nim... wybrał nas przed założeniem świata... z miłości przeznaczył nas dla siebie... ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym». Wreszcie «oznajmił (nam) tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął» (Ef 1,4-6.9)"[26].

Ten odwieczny wybór wszystkich obdarzonych darem przybrania za synów, możemy kontemplować w tajemnicy niepokalanego poczęcia Maryi. To wydarzenie mówi o każdym z nas. Pozwala nam zrozumieć samych siebie i odwieczną inicjatywę Boga powołującego. O tym usłyszał prorok Jeremiasz: „Zanim cię ukształtowałem w łonie matki, znałem cię [...], poświęciłem cię, prorokiem [...] ustanowiłem cię" (Jr 1, 4n). Taka jest prehistoria każdego powołania, od wieków ukrytego w sercu miłującego Boga.

2.2. Powołanie jako dar

Trzeba bardzo mocno podkreślić, że wybór drogi życia konsekrowanego nie zależy jedynie od dobrej woli chrześcijanina. Potrzebne jest wezwanie Chrystusa i Jego spojrzenie miłości. „Powołanie na drogę rad ewangelicznych rodzi się z wewnętrznego spotkania z miłością Chrystusa, która jest miłością odkupieńczą. Chrystus wzywa przez tę właśnie swoją odkupieńczą miłość"[27]. Ten, który daje siebie całkowicie w tajemnicy odkupienia, wzywa człowieka, „aby on również całego siebie dał na szczególną służbę dzieła odkupienia poprzez przynależność do braterskiej Wspólnoty, uznanej i zatwierdzonej przez Kościół"[28].

Prawda ta uwidacznia się w osobie Maryi. Odkupiona w sposób wznioślejszy w tajemnicy niepokalanego poczęcia jako pierwsza doświadczyła odkupieńczej miłości Chrystusa. I jako Arcydzieło Bożego odkupienia, oddaje siebie na służbę zbawczemu dziełu swojego Syna, pielgrzymując pośród Kościoła. Powołanie, którym zostaje obdarowana jest owocem odkupieńczej miłości Syna. Na miłość odpowiada miłością.

Przykład Maryi przypomina nam nieustannie, że powołanie jest darem, nie można go zatem „zdobyć", ale jedynie otrzymać. Tajemnica obdarowania znajduje swoje źródło i wytłumaczenie tylko w tajemnicy miłości. Przyjąć dar i jego mocą stawać się darem. Tak można określić logikę daru powołania do życia konsekrowanego. Maryja właśnie jest przykładem człowieka, który na dar odpowiada darem z siebie. Całe Jej życie przekonuje, że każdy „człowiek odnajduje siebie tylko w bezinteresownym darze z siebie"[29]. Maryja przyjęła życiowe powołanie jako dar i uczyniła z niego miejsce i czas dziękczynienia Bogu. Jej „fiat" ściśle łączy się z „Magnifikat".

Świadomość wybrania i obdarowania rodzi postawę radykalnej pokory i radosnej wdzięczności, a zarazem wewnętrznego pragnienia, aby pozostać wiernym „miłości wybrania". To postawa Maryi śpiewającej „Magnifikat" i mówiącej całym życiem: „Oto Ja służebnica Pańska" (Łk 1, 38).

Początkiem życia konsekrowanego, szerzej - świadomego życia chrześcijańskiego - jest zafascynowanie się miłością Boga objawianą w Jezusie Chrystusie. Mogą być różne okliczności, i tak bywa, ale istota jest zawsze ta sama: Zdumienie się Bogiem, który objawia się w Jezusie i w Jego dziele zbawczym... Zachwyt pięknem Boga. Przykład takiej postawy widzimy w Maryi. Odkrywamy Ją jako starszą Siostrę, obok której, albo lepiej, razem z Nią przeżywamy podobne doświadczenie Boga. Maryja uczy nas, w jaki sposób stać przed obliczem Boga... Na Jej przykładzie widzimy, jaki skutek ma doświadczenie bezinteresownej miłości Boga. Człowiek uświadamia sobie wtedy, że nie jest panem samego siebie, że otrzymawszy wszystko darmowo i bezinteresownie, powinien ze swej strony dać siebie, aż do całkowitej ofiary ze swojego życia. Czuje się wezwany do „przekroczenia siebie".

Czyż Maryja nie jest tu wspaniałym przykładem? Wsłuchajmy się w Jej dialog z aniołem zwiastowania. Dziewica z Nazaretu słyszy, że jest „pełna łaski", że Pan jest z Nią. Odkrywa Bożą uprzedzającą miłość, której wszystko zawdzięcza. I oto ten Dawca proponuje Jej drogę niezwykłą. Właśnie ta niezwykłość sprawia, że czuje się „sprowokowana", wezwana do przekroczenia samej siebie. Pyta: Jakże się to stanie? Boży projekt przerasta Ją, ponieważ nie jest zgodny z logiką ludzką, szukającą zawsze racjonalnego wyjaśnienia i zabezpieczenia możliwości realizacji podjętego zadania. Odzwierciedla natomiast logikę Bożą, opartą na całkowitym zaufaniu samemu Architektowi, który powołuje i obiecuje pomoc w realizacji projektu. Wzywa, aby wyjść z ziemi dobrze sobie znanej (rodzinnej - jak Abraham), zrezygnować z ludzkiego oparcia, kierując swe kroki ku ziemi, którą wskaże Bóg. Powołuje i prowadzi za rękę. Człowiek wzywany do życia konsekrowanego, patrząc na Maryję, ma przekonać się, że w wędrówce ku nieznanej krainie nie potrzeba kompasu, ale otwartych oczu skierowanych ku Bogu.

Przyjąć Boże wezwanie, to powierzyć się w pełnej dyspozycyjności tajemnicy, która nas przerasta, zaakceptować racje i logikę, które umykają naszym możliwościom rozumienia, powiedzieć „tak" i wyruszyć w drogę niczego się nie obawiając.

3. Jezus Konsekrowany, czyli u źródeł tożsamości

Określenie „życie konsekrowane" trzeba odnosić przede wszystkim do Jezusa z Nazaretu, do „Tego, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat" (J 10, 36). On sam powiedział o sobie: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie" (Łk 4,18). Jezus „streszcza w sobie wszystkie konsekracje starego prawa, które zapowiadały Jego konsekrację; w Nim zostaje konsekrowany nowy Lud Boży, odtąd w tajemniczy sposób z Nim zjednoczony"[30].

Łaska powołania do życia konsekrowanego jest radykalnym doświadczeniem uczestnictwa w Chrystusowym oddaniu się Ojcu w Duchu Świętym, czyli Jego konsekracji. „Jezus przeżywał swoją konsekrację jako Syn Boży: zależny od Ojca, miłujący Go ponad wszystko i całkowicie oddany Jego woli. Te aspekty Jego życia jako syna są udziałem wszystkich chrześcijan. Niektórym jednak, dla dobra wszystkich, Bóg udziela daru ściślejszego naśladowania Chrystusa w Jego ubóstwie, czystości i posłuszeństwie poprzez publiczną profesję tych rad przyjętą przez Kościół. Profesja ta, złożona po to, by naśladować Chrystusa, jest znakiem szczególnej konsekracji"[31].

Nie wchodząc w dyskusje nad naturą konsekracji zakonnej[32], zwrócimy uwagę na jej istotny aspekt, a mianowicie, że jest ona „aktem Bożym"[33], gdyż Tym, od którego pochodzi inicjatywa (wybór, powołanie) i który konsekruje, jest Bóg. Jednak konsekrujące działanie Boga nie przekreśla, a nawet domaga się, wolności człowieka, który otrzymuje potrzebną łaskę, aby z własnej woli i z miłości oddał siebie wzywającemu Bogu. Pisał o tym Paweł VI: „Jakaś siła nieodparta kieruje was ku Panu. Pochwyceni przez Boga zdajecie się na Jego wszechmocne działanie, podnoszące was ku Niemu, przemieniające w Niego i przygotowujące do tej wiecznej kontemplacji, która stanowi nasze wspólne powołanie. Jakże moglibyście postępować tą drogą i być wierni ożywiającej was łasce, gdybyście - pobudzeni siłą dynamiczną, której impulsem jest miłość - nie odpowiedzieli całą duszą i całym życiem waszym na wezwanie kierujace was nieustannie ku Bogu?"[34].

Dzięki współdziałaniu Boga z człowiekiem powstaje relacja, która jest „przymierzem we wzajemnej miłości i wierności, w komunii i posłannictwie, zawartym dla chwały Boga, jest radością osoby konsekrowanej i zbawieniem świata"[35].

Konsekracja rozumiana w sensie teologicznym, a nie tylko prawnym, polega na rzeczywistej przemianie osoby ludzkiej, która wyraża się w jej całkowitym oddaniu się Bogu i jest prawdziwym upodobnieniem się do Chrystusa Konsekrowanego.

Maryja jest przykładem doskonałej konsekracji, którą Jan Paweł II ujmuje w kontekście trynitarnym: „Życie konsekrowane w Niej znajduje wspaniały wzór konsekracji Ojcu, jedności z Synem i uległości Duchowi Świętemu"[36].

Osoby konsekrowane znajdują w Maryi odzwierciedlenie Bożego piękna całkowicie bezinteresownej miłości Boga Ojca, który Ją wybrał i konsekrował na Matkę swojego Syna. Podziwiają w Niej wielkoduszność w przyjęciu łaski[37] i całkowite przylgnięcie do Boga, umysłem i sercem. Maryja oddaje się Bogu, aby żyć tylko dla Niego (soli Deo vivant). W tej pełnej przynależności Maryi do Boga osoba konsekrowana odkrywa głębię swojego istnienia jako stworzenia, które należy do Stwórcy i uczy się przeżywać tę przynależność w całkowitej wolności ducha.

„Całkowite oddanie się"[38] Bogu, Maryja realizuje poprzez swą jedność z Synem, któremu całkowicie poświęca samą siebie. Służy Jego Osobie i jest włączona w Jego dzieło, z którym współpracuje poprzez wiarę, nadzieję i miłość. Od zwiastowania po krzyż na Kalwarii Maryja jawi się osobom konsekrowanym jako ideał życia bez reszty w służbie Zbawiciela.

Spojrzenie na Maryję jako „całą piękną" kieruje uwagę osób konsekrowanych na źródło owej piękności, którym jest obecność Ducha Świętego. To przez Niego Maryja została „jakby utworzona" i „ukształtowana jako nowe stworzenie"[39], a jako „pełna łaski" „świeci całej wspólnocie wybranych jako wzór cnót"[40]. Ikona Maryi dobrze oddaje wewnętrzną tożsamość życia konsekrowanego, którą Jan Paweł II wyraził w kategorii piękna. Określa ona „egzystencję przemienioną" osób konsekrowanych, które ukazują piękno miłości Trójjedynego Boga[41]. „Tak więc życie konsekrowane staje się jednym z widzialnych śladów, które Trójca Święta pozostawia w historii, aby wzbudzić w ludziach zachwyt pięknem Boga i tęsknotę za Nim"[42]. W tym kontekście „Tota pulchra" jest widziana przez Jana Pawła II jako Ta, która „od momentu niepokalanego poczęcia najdoskonalej odzwierciedla Boże piękno"[43]. Dzięki temu Maryja jest wzorem doskonałej świętości, jako życia w Duchu Świętym, a także przykładem uległości Jego natchnieniom. W tym prowadzeniu przez Ducha ku pełni świętości każda osoba konsekrowana odkrywa głębię tajemnicy posłuszeństwa, a zarazem najgłębszą inspirację do życia w służbie innym ludziom. „Poszukiwanie Bożego piękna każe osobom konsekrowanym zatroszczyć się o wizerunek Boga zniekształcony w obliczach braci i sióstr"[44].

4. Chrystus jako Pan i Nauczyciel, czyli sposób życia konsekrowanego

„Już od początku byli w Kościele zarówno mężczyźni, jak i niewiasty, którzy chcieli przez praktykę rad ewangelicznych z większą swobodą iść za Chrystusem i wierniej Go naśladować, prowadząc na swój sposób życie Bogu poświęcone"[45].

Jezus jest Kimś więcej niż tylko najlepszym nauczycielem, porywającym mistrzem życia, dlatego nie wystarczy siadać u Jego stóp i słuchać Go uważnie. Nie wystarczy przychodzić i pytać: „Nauczycielu dobry, co mam czynić?", a otrzymawszy odpowiedź, odchodzić do swoich zajęć. Mistrz z Nazaretu oczekuje czegoś więcej. Rozumieli to Jego uczniowie, choć przychodziło im to z trudem. Każdy z nich, usłyszawszy wezwanie „pójdź za Mną", zostawił wszystko, aby „posiadać" wyłącznie i jedynie Mistrza, który nie tylko uczy o życiu z mocą dotychczas nieznaną, ale sam jest Życiem. Jako Nauczyciel życia jest równocześnie Dawcą życia. Dlatego przyjść do Niego oznacza przylgnąć do Jego Osoby.

4.1. Sequela Christi

Niegdyś Jahwe zapraszał Izraelitów: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze powodziło" (Jer 7, 23). Jezus zaś nie wzywa jedynie do słuchania Jego głosu, kroczenia we wskazanym kierunku, ale zaprasza do pójścia razem z Nim wspólną drogą. Zaprasza jako Nauczyciel i Pan. „Jeśli kto chce pojść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mt 16, 24).

Tylko On, „Pan i Nauczyciel" (J 13, 14), może zażądać zostawienia wszystkiego, nawet samego siebie, aby przylgnąć całkowicie do Niego. Nie wystarczy wierzyć w prawdziwość nauczania Mistrza, ale trzeba Mu zawierzyć. Iść za Nim, to podjąć ryzyko pozostawienia wszelkich swoich dóbr i ziemskich zabezpieczeń, by wszelkie nadzieje złożyć jedynie w Panu i Nauczycielu. „Opuszczenie wszystkiego" jest znakiem radykalizmu wiary.

Chrystusowe wezwanie „pójdź za Mną" domaga się też radykalizmu w miłości, który polega na życiu jedynie dla Niego i z Nim, w czystości i ubóstwie, czyli w całkowitej wolności i z sercem niepodzielonym. Tylko dzięki takiej miłości można Mu bez reszty zaufać i pójść dokądkolwiek się uda.

Podążanie za Chrystusem, sequela Christi, stanowi najwyższą i jedyną normę życia konsekrowanego. „Pośród różnorodnych form, które nadają każdemu instytutowi jego własne oblicze i mają swe źródło w pełności łaski Chrystusowej (por. 1 Kor 12, 12-30), najwyższą regułą każdego życia zakonnego i jego najpełniejszą formą jest pójście za Chrystusem zgodnie z nauką Ewangelii"[46].

Podążać za Chrystusem na drodze życia konsekrowanego znaczy - przypomni Vaticanum II - „wierniej Go naśladować"[47], przyjmując dobrowolnie, „stosownie do osobistego powołania każdego", rady ewangeliczne - czystości, ubóstwa i posłuszeństwa - zdolnych „ukształtować bardziej chrześcijanina do życia w dziewictwie i ubóstwie, które to życie obrał sobie Chrystus Pan, a także Matka Jego Dziewica"[48].

Nie przyjmuje się zatem rad ewangelicznych ze względu na ich walory ascetyczne, ale ze względu na Chrystusa, by uczestniczyć w Jego dziewictwie, ubóstwie i posłuszeństwie. Chodzi o „przyoblekanie się w Chrystusa" (por. Ga 3, 27; Ef 4, 24) i „postępowanie według Ducha" (Rz 8, 1-13). Każda osoba konsekrowana „składa przyrzeczenie, że owo przyoblekanie się w Chrystusa, w Jego ubóstwo, w Jego miłość i posłuszeństwo staną się dlań istotnym celem życia"[49].

Naśladować Chrystusa, to znaczy zawierzyć Mu i chodzić Jego drogami, z każdym krokiem upodabniając się do Niego. Tak, aby stać się Jego żywym obrazem, aby dzielić z Nim życie i posłannictwo uwieńczone śmiercią i zmartwychwstaniem. Utożsamianie się z Chrystusem jako Drogą sprawia, że życie konsekrowane jest „drogą", którą przemierza się odważnie, pozostając wrażliwym na każdy gest Przewodnika. „Życie osoby zakonnej posiada szczególną formę, samo w sobie jest ono nieustannym rozwojem, jest czymś, co nigdy nie zatrzymuje się w miejscu"[50].

4.2. Uczennica Syna

Pierwszą, która zrealizowała w sposób najdoskonalszy sequela Christi była Jego Matka. Kontemplacja Chrystusa Nauczyciela pozwala nam dostrzec Jego pierwszą Uczennicę - Maryję. Paweł VI powiedział o Niej w Marialis cultus - „pierwsza i najdoskonalsza Uczennica Chrystusa"[51]. Tożsamość Maryi jako Uczennicy tak wyraził zaś Jan Paweł II: „Maryja Matka, stawała się [...] pierwszą poniekąd «uczennicą» swego Syna, pierwszą, do której On zdawał się mówić «pójdź za Mną», wcześniej niż wypowiedział to wezwanie do Apostołów czy kogokolwiek innego"[52].

Św. Augustyn, wyjaśniając słowa „któż jest moją matką?" (Mk 3,33), stwierdza: „Święta Maryja pełniła wolę Ojca i pełniła ją nieustannie, dlatego więcej znaczy dla Maryi być uczennicą Chrystusa, niż być Matką Chrystusa. Więcej znaczy i jest szczęśliwszym przywilejem"[53].

Maryja jest ukazywana jako Uczennica nie tyle dlatego, że fizycznie towarzyszyła Jezusowi przez cały czas Jego misji mesjańskiej, ale dlatego, że zrealizowała w sobie najważniejsze cechy „bycia uczniem". To znaczy: radykalizm wiary (J 14,1), całkowity dar  z siebie innym (Łk 1, 39-45), wrażliwość na potrzeby innych (J 2, 1-5), słuchanie i rozważanie słowa Bożego (Łk 2, 19.51), oddanie siebie Chrystusowi i Jego dziełu, dzielenie losu Mistrza, doświadczenie krzyża, modlitewna czujność, doskonała miłość.

Jako Uczennica jest „od początku w pełni otwarta na osobę Chrystusa oraz na Jego dzieło, na całe Jego posłannictwo"[54]. Dostrzegamy w Niej istotną cechę „ucznia", a mianowicie otwartość, czyli bezwarunkową gotowość przyjmowania wskazań Mistrza.

5. Ikona Chrystusa posłanego, czyli źródło apostolskiego posłannictwa

Chrystus został konsekrowany i posłany (por. J 10, 36), aby objawiać światu oblicze Ojca i przekazać dobrą nowinę o Jego zbawczej miłości, która wyzwala i obdarza pokojem. O jedności konsekracji i misji mówi sam Jezus: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie" (Mt 4, 18).

5.1. Jak Maryja głosić światu Dobrą Nowinę

Wybrawszy Chrystusa, który jest „pierwszym i największym głosicielem Ewangelii"[55], decydujemy się na poświęcenie swego życia dziełu głoszenia Dobrej Nowiny współczesnemu światu, powtarzając za apostołami: „Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli" (Dz 4, 20). Udział w ewangelizacji nie zależy zatem od naszego swobodnego wyboru, ale jest „zadaniem i obowiązkiem"[56].

Wezwanie Chrystusa skierowane do wszystkich Jego uczniow przyjmują w sposób szczególny ci, którzy poprzez profesję rad ewangelicznych są poświęceni na służbę Kościołowi. Tylko zamierające życie konsekrowane może być głuche na Chrystusowe słowa: „Idźcie i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów" (Mt 28, 19). Istnieje bowiem ścisła jedność między konsekracją i misją, na co wyraźnie wskazuje soborowe nauczanie: „całe życie zakonne członków powinno być przepojone duchem apostolskim, a cała działalność apostolska być nacechowana duchem zakonnym"[57].

Powołanie do życia konsekrowanego jest owocem spotkania z miłością Boga objawioną w Chrystusie, zaś dzieło ewangelizacji podejmowane przez osoby konsekrowane polega na objawianiu tej właśnie miłości. Innymi słowy: objawianie oblicza Chrystusa.

Maryja jako pierwsza spośród nas, ludzkich stworzeń, ukazała światu Zbawiciela. „Pojawiła się przed Chrystusem na horyzoncie dziejów zbawienia", jako „gwiazda zaranna", która poprzedza „słońce sprawiedliwości"[58]. W ciszy Nazaretu jako pierwsza słyszy radosną nowinę, doświadcza jej mocy i „z pośpiechem" niesie swej krewnej Elżbiecie. Nie zatrzymuje jej jedynie dla siebie, ponieważ wie, że Dobra Nowina, która stała się Ciałem, przeznaczona jest dla wszystkich, aby - jak mówi Bóg przez proroka Izajasza - „zbawienie dotarło aż do krańców ziemi" (49, 6).

Zanim Jej Syn zaczął mówić o sobie, mówiła o Nim Maryja. Pełna zdumienia i zachwytu wyśpiewała radosne Magnifikat, że Bóg nawiedził swój lud, pozostając wiernym swoim obietnicom. To Ona też „głosiła Chrystusowi Ewangelię, zanim On sam zaczął realizować ją w sobie"[59].

Matka Jezusa, pierwsza Ewangelizująca, stała się też Matką ewangelizacji w Kościele, ponieważ - przypomniał Paweł VI - „rankiem dnia Pięćdziesiątnicy przewodniczyła Ona, modląc się, początkom ewangelizacji, za sprawą Ducha Świętego"[60], dlatego Kościół bierze z Niej przykład i czerpie natchnienie, realizując swoje ewangelizacyjne powołanie.

Zmieniają się wprawdzie w każdym pokoleniu sposoby przepowiadania dobrej Nowiny, ale jego styl pozostaje zawsze ten sam: na wzór i z pomocą Maryi. Podejmując zatem dzieło ewangelizacji trzeba mieć postawę Maryi i tak jak Ona przyjąć otwartym sercem dobrą Nowinę, żyć nią i nieść innym. Tak jak Maryja być ożywionym macierzyńska miłością i przywoływać innych do Jej Syna, Zbawiciela świata. Tak jak Maryja być matką pochylającą się nad człowiekiem potrzebującym obecności Boga, który jest Miłością. Tak jak Maryja być dla pytającego współczesnego człowieka „dobrą nowiną" o bezinteresownej i ofiarnej miłości. Znaczy to uczestniczyć w ewangelizacyjnej misji Maryi, która nie ustaje w dawaniu ludzkości Jezusa, owocu Jej łona. A daje Go z miłości i w miłości, bo w niej tkwi sekret zarówno żarliwości apostolskiej, jak i jej skuteczności.

Owocność przepowiadania Chrystusa jest dziełem Ducha Świętego, ponieważ tylko On daje życie. Nic zatem nie zastąpi „cichego tchnienia Ducha"[61], dlatego tak ważne jest, aby każdy głosiciel Ewangelii otworzył się na Jego działanie, poddał Jego kierownictwu.

Pierwszą szkołą ewangelizacji jest zatem Maryja, całkowicie otwarta na Ducha i wsłuchana w Jego głos. Tak jak wcielenie Słowa w łonie Maryi dokonało się mocą Ducha Świętego, tak samo i dzisiaj każde przyjęcie Dobrej Nowiny, czyli Chrystusa jest dziełem Ducha.

Osoba Maryi, początek Kościoła, przypomina nam, że Kościół jest darem, nie można go „wynaleźć", „zorganizować", ale tylko otrzymać. Nie jest bowiem owocem trudu człowieka, ale przyjęciem przez niego łaski miłosiernego Boga, który pragnie gromadzić swój Lud we wspólnocie Kościoła. Zadanie człowieka polega zatem na radosnym przyjęciu daru Ojca.

Tylko ubodzy duchem, otwarci na Boga, „mali" w oczach tego świata, przyjmują natchnienie Ducha i tworzą rodzinę dzieci Bożych. Taką Maryję, ubogą Jahwe, nawiedza Duch Święty w nazaretańskim domu.

Podsumowując, należy wskazać na Maryję jako „archetyp" ewangelizacyjnej działalności Kościoła. Czego uczy Maryja? Przede wszystkim świadomości, że misja przychodzi „z góry", od Boga, i należy ją przyjąć z wdzięcznością oraz realizować ją zgodnie z Jego zamierzeniami. Maryja uczy postawy „pozostawania w cieniu" tak, aby Chrystus zawsze był najważniejszy i na pierwszym miejscu. Wpatrywanie się w Maryję pomaga zrozumieć, że wszelki apostolat wiąże się z krzyżem i doświadczeniem niezrozumienia.

5.2. Jak Maryja być człowiekiem dialogu

Kontemplując Chrystusa posłanego możemy odkryć w Nim także sposób realizacji misji zbawczej i ukazywania ludziom oblicza Ojca. Ten sposób nazwiemy dialogiem. Potrzebny jest w łonie samego Kościoła i w jego relacji ze światem.

Dialog sprawia, że unika się postawy triumfalizmu, autorytaryzmu, biurokratyzmu.

Bóg stworzył i powołał człowieka do dialogu. Relacja z Bogiem ma charakter dialogalny.

Kościół uznając wartość dialogu usilnie zaleca go wszystkim wyznawcom Chrystusa. Paweł VI, zwany „papieżem dialogu", w swojej programowej encyklice Ecclesiam suam z 1964 roku wyraża jasno i zdecydowanie swoje pragnienie, by „wewnętrzną więź Kościoła przepajało poczucie należne rozmawiającym z sobą członkom tej samej wspólnoty, której podstawą fundamentalną jest miłość"[62], wyrażając zarazem nadzieję, aby ten dialog „w łonie samego Kościoła, nabrał nowej żarliwości, podsuwał nowe treści do omówienia, wyłowił nowych partnerów do rozmowy, a to celem wzmożenia żywotności i świętości Mistycznego Ciała Chrystusa na ziemi"[63].

Dialog bowiem, przypomina Papież, ma swoje chrześcijańskie, nadprzyrodzone, korzenie. Bóg wychodzi w Jezusie Chrystusie naprzeciw człowieka i proponuje mu dialog: „objawienie, to jest nadprzyrodzona więź, którą sam Bóg ustanowił z ludźmi, może być przedstawiona jako pewnego rodzaju dialog, w którym Słowo Boże przemawia czy to poprzez Wcielenie, czy w Ewangelii"[64].

W rozumieniu Vaticanum II dialog stanowi zasadę bytu i działania Kościoła we współczesnym świecie. Gaudium et spes w ślad za encykliką Pawła VI uważa dialog, ową szansę duchowej wymiany i wzajemnego spotkania, za podstawową kategorię, która winna wyznaczać charakter odniesień między Kościołem i światem[65].

Ci, którzy wybierają w Kościele życie według rad ewangelicznych, realizują swoją konsekrację poprzez ustawiczne prowadzenie dialogu: z Bogiem, z braćmi i siostrami, ze światem. Od jakości tego dialogu zależy nawet wierność wybranej drodze.

Jakość dialogu (który nie jest tylko wymianą poglądów) zależy od bezinteresownej miłości. Dialog bowiem można określić za Pawłem VI jako „najgłębszą dążność miłości, która zmierza ku temu, aby przejść w zewnętrzny dar miłości"[66]. Im większa miłość, tym dialog staje się bardziej szczery i dzięki temu owocniejszy.

Czyż Maryja, pierwsza konsekrowana, której dialog z Bogiem zaowocował wcieleniem Odwiecznego Słowa i radykalną przemianą świata, nie zasługuje na miano najlepszej nauczycielki dialogu?

Kiedy nadeszła pełnia czasu (por. Ga 4, 4) Bóg, w Osobie Jezusa Chrystusa, rozpoczął z ludzkością dialog przyjaźni i miłości. W tym momencie, decydującym w historii zbawienia człowieka, pojawia się Maryja, wybrana i przygotowana do prowadzenia dialogu z Bogiem. Widzimy Ją w tajemnicy zwiastowania, kiedy na Boży plan zbawienia odpowiada w imieniu ludzkości swoim pokornym „fiat". Największe wydarzenie w dziejach dokonuje się w klimacie dialogu. „Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda Tej, która przeznaczona została na matkę, by w ten sposób, podobnie jak niewiasta przyczyniła się do śmierci, tak również niewiasta przyczyniła się do życia"[67]. Bóg, który jest Miłością wybiera drogę dialogu, aby spotkać się z człowiekiem, czyni go swoim partnerem. Zaprasza do aktywnej współpracy dokonującej się w pełnej wolności i odpowiedzialności. Maryja ze zwiastowania jest typem człowieka w postawie dialogu z Bogiem.

Maryja dialogu przypomina również o jego fundamencie, czyli miłości. Bez niej bowiem dialog nie przynosi owoców, zamiast jednoczyć, wprowadza dalsze podziały i nieporozumienia. Jedynie serce prawdziwie miłujące może szczerze otworzyć się na dialog. Stąd też przygotowania do jego podjęcia nie polegają jedynie na dobraniu odpowiednich argumentów do dyskusji, czy też przekonywującego opracowania własnego expose, ale na ukształtowaniu swojego serca, które byłoby zdolne z miłością otworzyć się na miłość. Tak przygotowaną do dialogu widzimy Maryję. Dar niepokalanego poczęcia ubogaca Ją od pierwszej chwili Jej zaistnienia „blaskami szczególnej świętości"[68], czyli przyjaźnią i miłością Boga. Dzięki temu była zdolna otworzyć się całkowicie na objawiającą się Miłość. Podjąć dialog i prowadzić go owocnie.

Dar konsekracji zakonnej, pełniej wyrażającej konsekrację chrztu świętego, jest szczególnym uczestnictwem w życiu Boga-Miłości. Przyjmując ten dar osoba konsekrowana staje się uprzywilejowanym miejscem dialogu. Należąc całkowicie do Miłości, przyjmuje ją i pragnie ofiarować innym w postawie dialogu. Wybór drogi rad ewangelicznych daje bowiem szczególne doświadczenie Bożej miłości, która wypełnia serce i prowadzi ku drugiemu człowiekowi, aby w nim spotkać Miłość. Od wierności wybranej drodze zależy owocność dialogu, zarówno z Bogiem, jak i z drugim człowiekiem.

Skuteczność dialogu nie zależy od ilości wypowiadanych słów, nie ma również decydującego znaczenia umiejętność pięknego wysławiania się. Nie ten prowadzi dialog, kto mówi o wszystkim, o tym, co wie i, często więcej, o tym, czego nie wie, ale ten, kto opanował sztukę milczenia. Dla prawdziwego dialogu bowiem naturalną przestrzenią jest właśnie milczenie.

Maryja, Nauczycielka dialogu umiała przede wszystkim milczeć. Może to zabrzmi dziwnie, ale Jej dialog był bardziej milczeniem, niż mówieniem. Słowa, będące owocem milczenia, dobywała z głębi serca. Czytając uważnie Ewangelię zauważamy, że Maryja zanim podejmie dialog, milczy, rozważa. W czasie zwiastowania zanim zapytala „Jakże się to stanie, skoro nie znam meża?" (Łk 1, 34), widzimy ją głeboko zadumaną: „rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie" (Łk 1, 29), poprzez które Bóg rozpoczął z Nią niezwykły dialog. Prowadziła najpierw dialog z sobą, a później dopiero z wysłannikiem Najwyższego.

Jej postawa odsłania nam zatem najgłębsze tajniki prawdziwego dialogu, który nie polega na umiejętnościach mówienia i przekonywania, ale na refleksji, milczeniu, medytacji. Będąc świadkiem wielkich dzieł Boga prowadziła z Nim milczący dialog w sanktuarium swojego serca. Dostrzega to św. Łukasz, zapisując w swej ewangelicznej relacji: „Maryja zachowywala wszystkie te sprawy i rozważala je w swoim sercu" (Łk 2, 19).

Jeśli zatem nasz dialog jest nieskuteczny, albo też rodzi postawę kontestacyjną i rewindykacyjną, to znaczy, że nie wprowadzamy w życie metody dialogu, którą proponuje nam Maryja: najpierw prowadzić dialog z samym sobą, a potem podjąć go z innymi, trzeba najpierw słuchać tego, co mówi nam Bóg w głębi serca, aby usłyszawszy wpierw Jego słowo móc naprawdę nawiązać owocny dialog z człowiekiem i z samym Bogiem.

Dziewica z Nazaretu przypomina nam, że dialog nie jest polemiką, ale zdolnością słuchania. To przecież jedyna droga, aby naprawdę spotkać drugiego człowieka. Wówczas wytwarza się klimat przyjaźni, wzrasta wzajemne zaufanie i zawiązuje wspólnota serc. A to sposób na owocny dialog.

Z Maryją należy wychodzić w postawie dialogu naprzeciw drugiego człowieka i ofiarować mu całego siebie, potwierdzając swój dar gotowością służenia. Tak jak Maryja obdarzać spotkanych w drodze bezgranicznym zaufaniem, które prowadzi do narodzin przyjaźni w Chrystusie, koniecznej do zaistnienia prawdziwego dialogu.

Maryja uczy obejmować miłującym sercem wszystkich, ponieważ „własnego zbawienia nie można odłączyć od zbawienia innych"[69]. Nie zamykać się w wewętrznej twierdzy umacniając mury i warownie, ale odważnie wyjść ku światu proponując dobrą Nowinę w języku dialogu. Dialogiczna otwartość uchroni od wszelkich pozorów przymusu w stosunku do bliźnich. Maryja, ikona wolności, przypomina o obowiązku szanowania ludzkiej wolności, a postrzegana jako starsza Siostra, wytwarza klimat braterstwa, konieczny do prowadzenia dialogu. Uczy nie szukać w drugim samego siebie, ale otworzyć się na jego bogactwo i spotkać w nim Chrystusa - ikonę dialogu. Głębia dialogu sięga bowiem samej tajemnicy Chrystusa, w którym toczy się nieustająca rozmowa Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem.

6. Zakończenie

Maryja zachęca osoby konsekrowane, aby dzisiaj, na początku nowego wieku, poprzez kontemplację oblicza Chrystusa, odkryły „nową" obecność w Kościele i w świecie, przeżyły doświadczenie Wieczernika, czyli razem z Maryją przyjęły porywający wiatr Ducha „nowego życia" i zapalone/wypełnione Jego światlem wyruszyły w drogę ku współczesnemu człowiekowi, który pragnie usłyszeć swój język, by móc zrozumieć siebie i świat, w którym przyszło mu żyć.

Jedyną przyszłością jest Chrystus, w którym wypełniło się proroctwo Izajasza: „Oto czynię każdą rzecz nową: teraz kiełkuje, nie zauważacie? (Iz 43,18-19). Zauważyć, znaczy doświadczać Bożej miłości i żyć nadzieją na odnalezienie się w niej na zawsze w wieczności.

W codziennej wędrówce, której towarzyszy Maryja, osoby konsekrowane doświadczają Bożej miłości i dzielą się tym doświadczeniem z innymi. Maryjny wymiar ich życia ma potwierdzać, że „odwieczna Miłość Ojca wypowiedziana w dziejach ludzkości przez Syna, którego Ojciec dał, «aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne» (J 3, 16), przybliża się do każdego z nas poprzez tę Matkę, nabiera znamion bliskich, jakby łatwiej dostępnych dla każdego człowieka. I dlatego Maryja musi sie znajdować na wszystkich drogach codziennego życia Kościoła. Poprzez Jej macierzyńską obecność Kościół nabiera szczególnej pewności, że żyje życiem swojego Mistrza i Pana"[70].

Warto zatem, i trzeba, przyjąć Maryję „do siebie" jako najlepszą Przewodniczką na drodze kontemplacji oblicza Chrystusa. Maryję jako ikonę miłości miłosiernej Ojca, aby razem z Nią odkrywać prawdziwe oblicze Boga, objawione w Jezusie, Maryję wrażliwą na Ducha Świętego, aby przezwyciężać pokusę zbytniego polegania na sobie w trudzie kształtowania pięknego serca, Maryję, Służebnicę Pana, aby coraz skuteczniej przekształcać swoje życie w służbę innym, Maryję, Uczennicę Pana, aby wpatrywać się w Mistrza i upodabniać się do Niego, Maryję odpowiedzialną i wierną, aby wbrew trudnościom i niepowodzeniom, wytrwać do końca na drodze otrzymanego powołania.

Tekst opublikowany w:  Signum Magnum - duchowość maryjna (Homo meditans XXIII), red. M. Chmielewski, Lublin 2002, s. 221-242.

[1]  NMI 15.

[2]  Tamże, 16.

[3]  RH 22.

[4]  DM 8.

[5]  Paweł VI, Encyklika Evangelii nuntiandi, nr 76.

[6]  Por. LG 46.

[7]  Por. Jan Paweł II, Życie zakonne epifanią Chrystusa (2 VI 1980), w: Jan Paweł II, O życiu zakonnym. Przemówienia - Listy apostolskie - Instrukcje, Poznań-Warszawa 1984,  s. 113.

[8]  Tenże, Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo - podporami w naśladowaniu Chrystusa (31 V 1980), w: tamże, s. 108.

[9]  Por. A. Serra, Maria a Cana e presso la croce, Roma 1978, s. 89-91; I. De la Potterie, Maryja w tajemnicy przymierza (Theotokos, 10), Warszawa 2000, s. 230-231.

[10]  Jan Paweł II, „Niewiasto, oto syn Twój", w: Jan Paweł II o Matce Bożej (1978-1998), red. A. Szostek, t. 4, Warszawa 1999, s. 256.

[11]  Tenże, „Oto Matka twoja", w: tamże, s.259.

[12]  Tamże, s. 260.

[13]  Paweł VI, Adhortacja Signum magnum I, w: Matka Odkupiciela Matką Kościoła. Dokumenty, Warszawa 1990, s. 228.

[14]  Orygenes, Komentarz do Ewangelii św. Jana 1, 4: SCh 120, 70-72; PSP 28, cz. I, 54-55.

[15]  Por. A. Serra. Maria a Cana e presso la croce, 102.

[16]  Jan Paweł II, Błogosławiona Dziewica Maryja a życie konsekrowane, w: Jan Paweł II o Matce Bożej, s. 94. Por. VC 28.

[17]  H.U. von Balthasar, Sponsa Verbi. Saggi teologici II, Brescia 1985, s. 153-162; B. Leahy, Il principio mariano nella Chiesa, Roma 1999.

[18]  VC 28.

[19]  NMI 58.

[20]  „[Maryja] była od chwili poczęcia i narodzenia szczególnym świadkiem tajemnicy Jezusa: tej tajemnicy, która na ich oczach wyraziła się i potwierdziła Krzyżem i zmartwychwstaniem. Kościół więc od pierwszej chwili «patrzył» na Maryję poprzez Jezusa, tak jak «patrzył» na Jezusa poprzez Maryję". RM 26.

[21]  A. Nossol, Problem Jezusa Chrystusa dzisiaj, w: Jezus Chrystus. Historia i tajemnica, red. W. Granat, E. Kopeć, Lublin 1988, s. 66.

[22]  Por. RH 10.

[23]  Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, Potissimum institutioni. Wskazania dotyczące formacji w instytutach zakonnych, nr 8, w: Życia konsekrowane w dokumentach Kościoła od Vaticanum II do Vita consecrata, oprac. B. Hylla CR, Kraków 1998,. s. 301.

[24]  Jan Paweł II, List apostolski do wszystkich osób konsekrowanych we wspólnotach zakonnych oraz instytutach świeckich z okazji Roku Maryjnego (22 V 1988), II, w: Życie konsekrowane w dokumentach Kościoła, s. 282.

[25]  Tamże, s. 283.

[26]  Tamże.

[27]  Jan Paweł II, Redemptionis donum. Adhortacja apostolska o konsekracji zakonnej w świetle tajemnicy Odkupienia, nr 3, w: Życie konsekrowane w dokumentach Kościoła, s. 256.

[28]  Tamże.

[29]  KDK 22.

[30]  Kongregacja Zakonów i Instytutów Świeckich, Essential elements. Istotne elementy nauczania Kościoła na temat życia konsekrowanego w zastosowaniu do instytutów oddających się pracy apostolskiej, nr 6, w: Życie konsekrowane w dokumentach Kościoła, s. 227 (dalej: IE).

[31]  IE nr 7.

[32]  Por. B. Secondin, Prospettive attuali della teologia della vita consacrata, "Vita Consacrata" 28(1992) s. 522-531; Vita consacrata un dono del Signore alla sua Chiesa, Torino 1993.

[33]  IE nr 5.

[34] Paweł VI, Evangelica testificatio. Adhortacja apostolska na temat odnowy życia zakonnego według nauki Soboru Watykańskiego II, nr 8, w: Życie konsekrowanew w dokumentach Kościoła, s. 113 (dalej: ET).

[35]  IE nr 5.

[36]  VC 28

[37]  Por. Tamże.

[38]  Por. Tamże.

[39]  Por. KK 56.

[40]  Tamże, 65.

[41]  por. VC 20, 24, 111.

[42]  Tamże, 20.

[43]  Tamże, 28.

[44]  VC 75.

[45]  PC 1.

[46]  ET nr 12.

[47]  PC 1.

[48]  LG 46.

[49]  IE nr 45.

[50]  Tamże, nr 44.

[51]  MC 35.

[52]  RM 20.

[53]  Św. Augustyn, Sermones 72 A: Miscellanea Agostiniana, I, 162.

[54]  RM 39.

[55]  EN 7.

[56]  Tamże, nr 5.

[57]  PC 8.

[58]  RM 3.

[59]  Jan Paweł II, Gwiazda ewangelizacji (6 I 1988), „L'Osservatore Romano" 9(1988) nr 1, s. 20.

[60]  EN 82.

[61]  EN nr 75.

[62]  ES, nr 114.

[63]  Tamże, nr 116.

[64]  Tamże, nr 70.

[65]  „Sobór nie potrafi wymowniej okazać swojej solidarności, szacunku i miłości dla całej rodziny ludzkiej, jak nawiązując z nią dialog". GS 3.

[66]  ES nr 64.

[67]  LG 56.

[68]  Tamże.

[69]   ES 80.

[70]  RH 22.