Drukuj

Dr Danuta Mastalska

Różaniec drogą do modlitwy mistycznej

Jan Paweł II w liście apostolskim Rosarium Virginis Mariae poświęconym tajemnicy różańca zachęca, by modlitwa ta stała się dla nas okazją „wypłynięcia na głębię". I nie jest to jakaś dodatkowa propozycja, ale wyraźne wskazanie, że sedno, istota różańca leży w jego głębi, czyli po prostu w jego wymiarze mistycznym. Ojciec Święty pisze: „Duc in altum" Kościoła w trzecim tysiącleciu mierzy się zdolnością chrześcijan do „głębszego poznania tajemnicy Boga - to jest tajemnicy Chrystusa", w którym „wszystkie skarby mądrości i wiedzy są ukryte" (Kol 2, 2-3)[1]. Już na początku listu Papież formułuje cel odmawiania różańca, którym jest „wstąpienie do szkoły Maryi", aby dać się wprowadzić w kontemplację oblicza Chrystusa i doświadczyć głębi Jego miłości[2]. Różaniec jest kontemplowaniem oblicza Chrystusa z Maryją[3] - to stanięcie u boku Maryi w kontemplacji Chrystusa Jan Paweł II nazywa wprost „mistycznym przeniesieniem" dokonywanym przez różaniec[4].

Tak sformułowany cel różańca - a zarazem można powiedzieć, cel papieskiego listu - skierowuje naszą uwagę na mistyczny charakter tej modlitwy.

Aby pełniej zrozumieć zamierzenie Jana Pawła II, zatrzymamy się wpierw nad tym, co należy rozumieć pod pojęciem modlitwy mistycznej, a następnie spróbujemy dostrzec, czy różaniec spełnia ukazane kryteria.

1. W kręgu mistyki

1.1. Mistyka - pojęcie ogólne

Byłoby złudzeniem sądzić, że można podać ścisłą definicję modlitwy mistycznej. W pewnym sensie jest ona niedefiniowalna, tak jak nieogarnione, nie do końca uchwytne i niemożliwe do ujęcia w prostych słowach jest samo doświadczenie mistyczne. Nie jest ono także identyczne w każdym przypadku i również wobec ogromnej różnorodności nie da się sprowadzić do jednego mianownika. Nie da się mówić o jakimś „czystym" doświadczeniu mistycznym, gdyż jest ono związane nie tylko z wolnością Boga, ale i z subiektywnymi uwarunkowaniami doświadczającego przeżyć mistycznych człowieka. Składa się na nie wiele czynników, jak fizyczne, psychiczne, intelektualne, socjologiczno-kulturowe i in. Bóg dotyka człowieka w jego konkretnych możliwościach percepcyjnych, gdzie ważną rolę pełni także poziom i kształt jego wiary[5].

Mimo że można mówić o swego rodzaju „mistyce" poza tradycją judeo-chrześcijańską, pojęcie to nie określa mistyki w sensie ścisłym, lecz wskazuje jedynie na podobieństwo do pewnych przejawów życia mistycznego. Samo zaś pojęcie mistyki zrodziło się na gruncie chrześcijańskim i określało to, co najgłębsze w jego duchowym życiu. Mistykę bowiem jako szczególne doświadczenie duchowe można określić tylko w powiązaniu z „misterium", i to nie z jakimkolwiek misterium, ale z misterium Chrystusa i Jego krzyża, które św. Paweł opisał jako wielki sekret Słowa Bożego, objawiony wreszcie światu. Użycie przymiotnika „mistyczny" (po grecku „mistikos" oznacza po prostu ukryty) na oznaczenie specjalnego doświadczenia religijnego jest zjawiskiem typowo chrześcijańskim[6]. Podstawowe znaczenie dla życia duchowego, a więc w szczególny sposób życia mistycznego, miało wcielenie Syna Bożego, które zaistniało dla pojednania, dla ponownego zjednoczenia ludzi z Bogiem. To zjednoczenie dokonuje się w jedynym naszym Pośredniku - Chrystusie: w Chrystusie jako Głowie (Ef 1, 10). Zjednoczenie to zaś nie może oznaczać jedynie jakiegoś zewnętrznego aktu, „paktu pokojowego" z Bogiem, lecz wyrażać całą, dogłębną rzeczywistość związania człowieka z Nim - więzi, która jest przede wszystkim więzią osobową. Nie chodzi tu zatem o czysto zewnętrzne pojednanie człowieka z Bogiem, który doznał od niego obrazy, lecz o całkowite, wewnętrzne przeobrażenie grzesznika w miłujące i odpowiadające Mu z radością, w pełnej gotowości woli dziecko; o stanie się nowym stworzeniem w Chrystusie (Ef 1, 3-14; 2, 13-21) i w Nim napełnianie się wszelkim błogosławieństwem od Ojca - błogosławieństwem duchowym, dosięgającym wyżyn niebieskich (Ef 1, 3). To właśnie w tajemnicę pełnej miłości woli Boga szczodrze rozlewającej na nas bogactwo Jego łaski przejawiające się w darze wszelkiej mądrości i zrozumienia wpisuje się doświadczenie mistyczne. I nie chodzi w nim o pojmowanie czysto intelektualne, lub nawet wcale o nie nie chodzi, lecz o zrozumienie i mądrość przekraczające ludzkie możliwości. Cała mistyka, nie w sensie pojęciowym, lecz rzeczywistym, wywodzi się z Bożej miłości, w niej rozwija i do niej zmierza. Niemniej nie jest to proces jednostronny, ale dialog między Bogiem a człowiekiem - dialog miłości.

Kontemplacja mistyczna

Modlitwa mistyczna dotyka najgłębiej tajemnicy Boga - jak to jest dla nas dziś możliwe - i zarazem tajemnicy człowieka i to właśnie: tajemnicy człowieka w tajemnicy Boga. Jej istota ukrywa się w tajemnicy ich wzajemnej miłości.

Kontemplację mistyczną określa się jako szczyt kontemplacji w ogóle, a w odróżnieniu od kontemplacji nabytej - według tradycyjnego podziału. Kontemplację nabytą rozumie się jako „uproszczony duchowy kontakt z Bogiem w wierze"[7]. L. Bouyer zwraca uwagę na niejednoznaczność pojęcia „kontemplacji nabytej" i przestrzega przed sprowadzaniem jej do rozumowania dedukcyjnego i sztucznie wywołanych wyobrażeń, mających na celu „wymuszenie" czegoś na naszej woli. Nazywa on takie praktyki „gimnastyką psychologiczną". Sam zaś proponuje rozumienie kontemplacji nabytej jako proste - bez ujęć racjonalistycznych i efektownych, wzruszających dekoracji - „wpatrywanie" się w tajemnicę Chrystusa[8]. Kontemplację mistyczną nazywa się inaczej kontemplacją wlaną[9], nadprzyrodzoną.

Temat kontemplacji nabytej nie wchodzi w zakres niniejszego opracowania, ale warto przynajmniej tyle powiedzieć, że nie istnieje przeciwieństwo między kontemplacją nabytą a kontemplacją wlaną. Kontemplacja nabyta, w której dominuje ludzkie działanie, nie wytwarza zapory dla swobodnego działania Bożej łaski (i również bez niej nie istnieje), która nie musi przecież być wprost proporcjonalna do naszego wysiłku wkładanego w kontemplację. Przeciwnie - nasz wysiłek usposabia do przyjęcia Bożej łaski, a Boże działanie nie eliminuje ludzkiej aktywności: Takie przeciwstawianie świadczyłoby bowiem o najbardziej szkodliwym w życiu duchowym błędzie, który widzi nasze działanie w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do działania Bożego, jak gdyby jedno mogło rosnąć w miarę jak drugie maleje[10]. Dziś patrzy się również na mistykę jako na rzeczywistość spotkania i podkreśla, że potrzebne jest jej ujęcie dynamiczne. Ono wskazuje, że spotkanie między Bogiem a człowiekiem może mieć różne stopnie nasilenia, być bardziej lub mniej głębokie, lecz nawet przy małym stanie nasilenia, jeśli tylko spełnia się wiara w Boga i miłosne zwracanie się do Niego, można mówić o „małej mistyce". Należy ona do istoty każdej żywej wiary. Pytanie do jakiego stopnia mistyka jest dziełem człowieka (kontemplacją nabytą), a do jakiego darem Boga (kontemplacją wlaną) [...], staje się pytaniem bezprzedmiotowym: bo spotkanie jest zawsze zarazem darem i urzeczywistnieniem własnej wolności. Ci, którzy kochają, doświadczają swej miłości zarówno jako daru, jak i dzieła własnego wolnego centrum. Poza tym spotkanie uwidacznia dynamikę „mistyki Boga"[11].

Wydaje się, że tak jak absolutnie podstawową sprawą w podejściu do kontemplacji jest nietracenie z oczu wewnętrznej dynamiki życia i miłości w spotkaniu między Bogiem i człowiekiem, ani też nieuwikłanie w sztuczny rozdział na wyłączne pole działania człowieka w kontemplacji nabytej i wyłączne działanie Boga w kontemplacji wlanej, to jednak od strony czysto praktycznej, dla całościowego opisu i ujęcia przydatne jest rozróżnienie na kontemplację nabytą i wlaną.

Kontemplacja mistyczna (wlana) opiera się na cnotach teologalnych, które stanowią nadprzyrodzone uzdolnienie ludzkiego ducha. Odróżnia się kontemplację mistyczną od doświadczenia mistycznego. To ostatnie jest definiowane jako bezpośrednia, niewyrażalna, nagła, pewna i bierna, bo wywołana przez dary Ducha Świętego, konstatacja obecności Boga w duszy, zaś kontemplacja mistyczna to rezonans psychiczno-duchowy wywołany przez doświadczenie mistyczne we władzach duszy[12]. W kontemplacji mistycznej wiara trwa przy Bogu mimo ciemności, nadzieja zdecydowanie dąży do nieskończonego Dobra, a miłość upodabnia duszę do Boga-Miłości i staje się przyczyną bezpośredniego zjednoczenia z Nim[13]. Cnoty wlane: wiara, nadzieja i miłość - według św. Jana od Krzyża - stanowią środki do zjednoczenia z Bogiem. Kontemplacja mistyczna (wlana) jest miłosnym przylgnięciem, poznaniem tajemnic Bożych[14] - prowadzi do przylgnięcia do Chrystusa. W kontemplacji mistycznej Duch Święty przez swe dary doskonali w człowieku cnoty teologalne. Cnoty te prowadzą do oczyszczenia (czynnego i biernego zmysłów i ducha), oświecenia i zjednoczenia duszy z Bogiem[15]. Następujący w ten sposób rozwój życia duchowego polega na naśladowaniu i postępowaniu za Chrystusem - Drogą, Prawdą i Życiem. Jest to życie pełnią Życia Chrystusa, Wcielonego, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Słowa Ojca[16]. To jakby dotykanie w Nim i przez Niego Boga w Trójcy Świętej Jedynego czy raczej na odwrót: to Trójjedyny Bóg dotyka nas w Chrystusie. Zatem kontemplacja mistyczna to nie wyizolowany akt intelektu czy serca, ale proces ogarniający człowieka do rdzenia jego bytu i wprowadzający w życie samego Boga. Proces, w którym ma być „strawione" przez ogień Bożej miłości wszystko to, co jest grzechem lub jego pozostałością w nas - co nie jest w nas miłością Boga. Św. Jan od Krzyża mówi tu o „nocy bolesnej kontemplacji", która jednak prowadzi do uniesień miłości wobec Boga i już pewnego stopnia zjednoczenia z Nim[17].

Kontemplacja mistyczna, według św. Teresy od Jezusa, rozpoczyna się od czwartego mieszkania „twierdzy wewnętrznej", gdzie ma miejsce „modlitwa odpocznienia" (bierne skupienie wewnętrzne władz duszy)[18]; w piątym mieszkaniu można już mówić o modlitwie zjednoczenia, choć nie jest to jeszcze zjednoczenie trwałe[19]; w szóstym dochodzi do porywów mistycznych, wizji itp., a przede wszystkim do oderwania od własnego „ja" i całkowitego wydania się Bogu[20]; siódme, centralnie położone mieszkanie, to najwyższy stopień zjednoczenia z Bogiem, nazywany „małżeństwem duchowym"[21]. Przed dotarciem do siódmego mieszkania następowało jeszcze przemieszczanie się między poszczególnymi mieszkaniami, zaś siódme mieszkanie jest już trwałym zamieszkaniem, domem, do którego się zmierzało[22]. W zaślubinach mistycznych dochodzi do zjednoczenia przemieniającego, przebóstwiającego. Nie jest to jeszcze stopień doskonały - stan ten będzie trwał w przyszłym życiu bez przerwy - tu Bóg dokonuje tylko „aktów przeobrażenia"[23]. W tajemnicy wewnętrznego przeobrażenia człowieka zasadniczą rolę odgrywa człowieczeństwo Chrystusa[24] - to w Niego przeobraża się dusza i w Jego Bóstwie uczestniczy. Stąd też niezmiernie ważne jest dla nas naśladowanie człowieczeństwa Chrystusa, który jest dla nas przewodnikiem w drodze do zjednoczenia z Bogiem i pośrednikiem w tych zaślubinach. Kresem całego życia nadprzyrodzonego jest zjednoczenie duszy z Bogiem, które jest możliwe dzięki pośrednictwu Chrystusa. Właśnie dlatego św. Jan od Krzyża pragnie, aby dusza zupełnie upodobniła się do Jezusa ukrzyżowanego, torując sobie w ten sposób drogę do zjednoczenia z Bogiem (Ż 4, 17; P 39, 5)[25]. Św. Jan od Krzyża mówi także, że następuje wówczas całkowite przeobrażenie duszy w Umiłowanego i tutaj obie strony oddają się sobie przez całkowite wzajemne posiadanie w pełnym zjednoczeniu miłości, w którym dusza staje się boską i Bogiem przez uczestnictwo, w stopniu możliwym w tym życiu[26]. Zatem w zaślubinach duchowych chodzi już nie tylko o działanie w duszy darów Ducha Świętego, ale o „wydanie" się jej samego Boga. Ona zaś niejako porzuca samą siebie, by „wydać" się całkowicie Bogu. Chodzi o wzajemne samoofiarowanie i obcowanie. Bóg przemienia duszę w siebie - jest to dzieło wszystkich Trzech Osób Trójcy Świętej[27], aczkolwiek, według św. Jana od Krzyża, w zaślubinach duchowych Oblubieńcem duszy, jej Umiłowanym, jest Chrystus[28]. To zrozumiałe, gdyż trwanie naszej miłości w Chrystusie jest trwaniem w Ojcu, ponieważ Chrystus jest w Ojcu, a Ojciec jest w Nim i tajemnica ta spełnia się w Duchu Świętym. Tak też Duch Święty umożliwia nam trwanie w miłości Chrystusa i Ojca[29].

Dla kogo jest kontemplacja mistyczna?

Istnieje wiele nieporozumień wokół tego, kto właściwie powinien uprawiać kontemplację mistyczną. Wielu chciałoby widzieć wyraźne rozgraniczenie na sacrum i profanum w świecie i uczynić z modlitwy bardziej zaawansowanej domenę życia zakonnego, jak gdyby ona nie była absolutnie możliwa dla ludzi świeckich, albo jak gdyby oni nie mieli dostąpić zjednoczenia z Bogiem w wieczności, czyli po prostu zbawienia. Być może właśnie to założenie, i w związku z tym brak w duszpasterstwie wprowadzania świeckich na głębiny życia duchowego, sprawia, że wielu z nich szuka swego guru w innych religiach. Głód Boga często bywa silniejszy od głodu pokarmu.

Kontemplacja mistyczna nie oznacza wytworzenia jakiejś sztucznej przestrzeni - klosza oddzielającego od ludzi i świata, gdzie ktoś mógłby się schronić i spokojnie oddawać wyłącznie kontemplacji. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo kwietyzmu. Tymczasem prawdziwa modlitwa kontemplacyjna prowadzi do zaangażowania w czynną miłość bliźniego. Mistyk dosięgający wyżyn jedności z Bogiem, tak naprawdę nigdy nie jest z Bogiem sam na sam, bowiem Bóg nigdy nie jest sam. Wpierw, jest On we Wspólnocie Osób Trójcy Świętej, jak też, po wtóre, z Nim i w Nim jednoczą się wszyscy miłujący Go - tworząc w ten sposób najtrwalszą wspólnotę - wzywającą do najbardziej radykalnych postaw. I tak jak nie można zastępować działania kontemplacją, tak samo nie można zastąpić kontemplacji działaniem - w życiu prawdziwie chrześcijańskim potrzebna jest harmonijna równowaga między nimi[30].

Chociaż kontemplacja mistyczna jest szczytem chrześcijańskiego życia modlitwy, jednak trzeba na nią patrzeć jak na oczywisty, normalny bieg rozwoju chrześcijańskiego życia i jego doskonałości. Mistyka wypływa z żywotnej logiki wiary, która jest w pełni konsekwentna[31]. Przecież jej celem jest to, by Chrystus rzeczywiście stał się naszą Drogą, Prawdą i Życiem. To zarazem Jego pragnienie. W tym właśnie celu przyszedł na ziemię, by nas odszukać i zabrać ze sobą do Ojca[32]. Nie znaczy to jednak, że wszyscy musimy w tym życiu dosięgnąć szczytów kontemplacji mistycznej, która w gruncie rzeczy jest przecież łaską Bożą. Istotne jest jednak to, byśmy w tym kierunku dążyli, byśmy uczynili wszystko, co w naszej mocy, by wejść na tę drogę - resztę zostawiając miłosiernej miłości Boga. Chodzi o kontemplacyjne ukierunkowanie wszelkiej naszej modlitwy. Inaczej staje się ona „rozgadana" i „bezużyteczna"; będzie też „jałowym ćwiczeniem umysłu", a modlitwa paraliturgiczna „zwykłą paplaniną", liturgia zaś „pobożnym widowiskiem"[33].

Życie mistyczne to życie skoncentrowane nie na sobie, lecz na Bogu i będące w drodze do zjednoczenia z Nim. Nie ma bowiem innej świętości jak zjednoczenie ducha z żyjącym w nas Duchem Świętym[34]. Zaś dążenie do świętości jest podstawowym zadaniem chrześcijanina - świętości pojętej nie przedmiotowo, lecz osobowo, w perspektywie osobowej miłości między Bogiem a człowiekiem. Celem bowiem naszego życia jest poznanie i miłość Boga, i to nie dopiero w eschatycznej przyszłości (chociaż wtedy w pełni), ale już dziś rozpoczynamy tę drogę. Jest to powszechne powołanie i przeznaczenie Kościoła - realizowane w Kościele i przez Kościół. Dokumenty Soboru wyraźnie o tym mówią. Kontemplacja mistyczna nie jest jakąś „niszą" w Kościele przeznaczoną wyłącznie dla specjalnie wtajemniczonych - nie stoi ona w rzędzie niechrześcijańskich rytów wtajemniczenia religijnego. Chrześcijaństwo nie ma nic do ukrycia - przeciwnie: to, co w nim najgłębsze, ma być głoszone na dachach i wystawiane na światło dzienne. Nie wolno ukrywać „miasta położonego na górze" - i to miasta, w którym każdy z nas, bez wyjątku, ma swoje mieszkanie, stąd też dla każdego z nas jest i droga do niego. Każdy z nas ma wstąpić na tę drogę, nie obliczając, jaki jej odcinek jest w stanie pokonać w doczesności - tego z góry nie potrafimy przewidzieć. A jednak jest to powszechne powołanie w Kościele, tak jak powszechne jest powołanie do świętości. A jest to powołanie do świętości doskonałej[35]. Do takiej właśnie świętości zachęca św. Jan od Krzyża w słowach: Czemu więc, duszo moja, jeszcze się ociągasz, gdy już teraz możesz kochać swym sercem swego Boga?[36].

2. Mistyczny horyzont różańca

Różaniec wydaje się być przede wszystkim modlitwą ustną, a co najwyżej medytacją, którą można rozłożyć na określone momenty dnia, podobnie jak godziny brewiarzowe. To prawda, jednak koniecznie trzeba dostrzec fakt, że modlitwa ta może być przedłużona na całodzienne modlitewne nastawienie i doprowadzić na szczyty modlitwy - do kontemplacji mistycznej[37]. Ten właśnie horyzont różańca ukazał Jan Paweł II w Liście apostolskim. Zaznaczył on, że różaniec należy do „modlitwy nieustannej"[38]. Ojciec Święty podkreślił, że jest to wprawdzie tylko „metoda kontemplacji", jednak metoda ta jest przyporządkowana celowi - i różaniec sam w sobie nie jest celem[39]. Celem różańca jest kontemplacja oblicza Chrystusa i doświadczanie głębi Jego miłości[40] (a zatem chodzi o cel jak najbardziej mistyczny), o takie upodobnienie się do Niego, o jakim mówi św. Paweł w Ga 2, 20.  Celem różańca jest świętość[41]. Oczywiście dążenia tego nie należy pojmować jako pragnienia bycia doskonałym, w którym Chrystus stanowiłby jedynie środek do tego celu, lecz przeciwnie: jest to dążenie do zjednoczenia z Trzykroć Świętym Bogiem. Chrystologiczny i kontemplacyjno-mistyczny wymiar różańca podkreśla Ojciec Święty jeszcze dobitniej, przyłączając do niego nową część - tajemnice światła, w których kontemplujemy ważne aspekty Osoby Chrystusa jako Tego, kto definitywnie objawił Boga[42]. Tajemnice te mają dopomóc duchowości chrześcijańskiej w rzeczywistym wprowadzeniu w głębię Serca Jezusa Chrystusa, oceanu radości i światła, boleści i chwały[43]. Wobec tego nie chodzi tylko o głębokie przyswojenie sobie treści wiary obecnych w różańcu, ale o wejście w głębię Serca Jezusa, a to już jest przestrzeń mistycznego przebywania. Warto też zwrócić uwagę, że w wypowiedzi tej zdaje się znajdować przekonanie, że w dotychczasowym sposobie odmawiania różańca brakowało jego najistotniejszej głębi. Stąd też wezwanie Papieża, które jest nicią przewodnią całego dokumentu: „Duc in altum". Tym wezwaniem Ojciec Święty podejmuje także odpowiedź na odczucia tych, którzy potrzebują dojrzalszej kontemplacji[44].

Jan Paweł II zauważa, że różaniec to kontemplowanie oblicza Chrystusa z Maryją i w szkole Maryi[45]. Może to być nowością dla tych, którzy dotychczas uważali, że różaniec to modlitwa wyłącznie „do" Maryi. Tymczasem ma ona charakter maryjny zwłaszcza dlatego, że jest kontemplacją Chrystusa „z" Maryją i „jak" Maryja - w Jej szkole. To naśladowanie Maryi, która wpierw w sensie historycznym przeżywała tajemnice różańcowe, a potem rozważała je w swoim sercu. Kontemplacja różańcowa jest próbą „dosięgnięcia" serca Maryi rozważającej kolejne tajemnice; dostrojenia swojego serca do serca Maryi, która jak nikt głęboko oddawała się kontemplacji oblicza Chrystusa. Od narodzin Chrystusa w Betlejem Jej spojrzenie, zawsze pełne adorującego zdziwienia, już nigdy się od Niego nie odwróci, lecz będzie zdolne do odczytywania w głębi duszy Jezusa ukrytych uczuć i odgadywania Jego decyzji[46], a więc woli.

Maryja jest rozmiłowana i rozradowana w Chrystusie, rozpalona wylaniem Ducha Świętego[47]. Zatem modlitwa Maryi jest modlitwą nieustanną. To czuwanie miłości przy Chrystusie w pełnej dyspozycyjności woli i otwarcia na dary Ducha Świętego - są to cechy charakteryzujące modlitwę mistyczną. I tej modlitwy uczymy się w „szkole Maryi", odmawiając z Nią różaniec. Maryja jest dla nas nie tylko nauczycielką kontemplacyjnego odmawiania różańca, ale modli się z nami, jeśli wezwiemy Ją, by stanęła obok nas i pomagała nam głębiej przeżywać kolejne tajemnice różańca. Podobną wskazówkę możemy znaleźć u św. Franciszka Salezego, który radzi, by rozmyślając np. nad śmiercią Pana Jezusa, wzywać Maryję (ale też innych świętych związanych z tą tajemnicą), aby w Jej obecności można było doznać tych samych uczuć, jakie Ona wówczas przeżywała[48]; w podobny sposób modliła się św. Faustyna[49]Marialis cultus, wskazując również na kontemplacyjny wymiar tej modlitwy: Podobnie mocniej odczuwana jest pilna potrzeba przypomnienia [...] innego elementu właściwego różańcowi, mianowicie kontemplacji. Jeśli jej brak, różaniec upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł oraz że będzie w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa, który powiedział: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani" (Mt 6, 7)[50]. Oczywiście można by powiedzieć, że Papież nie mówi tu o kontemplacji mistycznej i może wystarczyłby kontemplacyjny wysiłek człowieka opierający się na ludzkiej aktywności. Przypomnijmy jednak, o czym wcześniej była mowa, że każda modlitwa (by na to miano zasługiwała), a więc i różaniec, musi mieć ukierunkowanie mistyczne, nawet jeśli nie doprowadzi do kontemplacji mistycznej. Także kontemplacja zwana „nabytą" może być „ciałem bez duszy". To prawda, że tylko nieliczni dochodzą do wyżyn kontemplacji mistycznej, jednak wszyscy mają do nich dążyć. Jeśli nie, modlitwę sprowadza się na usługi egocentryzmu, a nie teocentryzmu. Warto tu zauważyć, że „szkoła Maryi", w której mamy się uczyć odmawiania różańca, nie stanowi jego istoty, lecz jedynie sposób osiągnięcia jego głębi. I nawet ta metoda, jak i sama Maryja pozostaje ukryta w tle różańca - jak to zaznacza Ojciec Święty[51]. W centrum zaś znajduje się Chrystus i to On w każdej ze swoich tajemnic - mówi Jan Paweł II - prowadzi nas zawsze do Ojca, do którego stale się zwraca, bo w Jego „łonie" spoczywa (por. J 1, 18). Chce nas wprowadzić w zażyłość z Ojcem, byśmy mówili razem z Nim: „Abba, Ojcze" (por. Rz 8, 15; Ga 4, 6) [...] dając nam Ducha, który jest jednocześnie Jego i Ojca[52]. Naśladując Maryję, uczymy się doświadczać mistycznej głębi różańca. i zapewne wielu innych, nie tylko świętych. Postawienie się zaś w miejscu serca Maryi to pragnienie dojścia do najgłębszej kontemplacji i faktycznie mistyczne ukierunkowanie różańca. O rozważaniu w różańcu tajemnic życia Chrystusa jakby sercem Maryi mówi Paweł VI w Celem różańca nie jest uspokojenie, wyciszenie nas, które sprawia melodia powtórzeń. Jako jego celu nie można też stawiać naszych pięknych wyobrażeń i uczuć religijnych. Nawet nasza doskonałość moralna nie jest celem modlitwy - mimo że wszystko to jest ogromnie ważne, ale jako „kompozycja", kontekst i niezbędny warunek głębokiej modlitwy. Nigdy jednak nie można zamieniać środka na cel, a z celu w ogóle rezygnować. Zarzucenie mistycznego celu różańca wiązałoby się też z niebezpieczeństwem, przed którym przestrzega Jan Paweł II, mówiąc: W przeciwnym razie zachodziłoby niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji[53].

Znane są na Wschodzie metody medytacji doskonale wyciszające, wprowadzające w poczucie jedności z kosmosem itd., ale w ich centrum znajduje się nie Bóg, lecz człowiek, który chce po prostu przeżyć określone pozytywne stany świadomości i uczuć. Podobny cel zamierzają przyjmujący narkotyki. Różaniec nie może wpaść w tego rodzaju pułapkę, gdyż stanie się bałwochwalstwem. Jedynym lekarstwem jest jego mistyczne ukierunkowanie. I oczywiście nie o samo lekarstwo tu chodzi, ale o to zwłaszcza, by został spełniony chrześcijański cel różańca.

Istotnie, pilną potrzebą (jak ją określił zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II) jest przywrócenie różańcowi charakteru kontemplacji, ale dodajmy: kontemplacji mistycznej. Potrzeba ta staje się tym wyraźniejsza, że często da się zauważyć brak nie tylko zrozumienia dla potrzeby kontemplacji mistycznej, ale nawet biblijnego wprowadzenia w medytację różańcową. Ponadto: gdzie jak gdzie, ale zwłaszcza na modlitwie chrześcijanin nie może zapominać, że to Bóg jest celem jego życia i miłości. Modlitwa też nie może się zamienić w „stację pomocy doraźnej", mimo że nasze sprawy i potrzeby mają w niej swoje miejsce - ale właśnie: miejsce, nie cel. Bóg chce być miłowany, a nie tylko proszony. Czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie, to religia, która interesowałaby się Bogiem jedynie dla dobra człowieka, faktycznie sprowadzałaby się do magii, chociażby nawet uważała się za bardzo ewangeliczną i nieufną wobec wszelkich obcych wpływów mogących naruszyć jej czystość. [...] Bóg jest „Kimś", kto kochając nas - i dlatego właśnie, że nas kocha - chce być nawzajem miłowany i to miłowany dla Niego samego[54].

Celem modlitwy, także różańcowej, jest miłosne poznanie i kochanie Boga ponad wszystko, a w Nim i przez Niego naszych bliźnich, a także siebie. Tego mistycznego horyzontu różaniec nie może zagubić. Mistycznego ukierunkowania różańca nie można jednak sprowadzać do prostego wzbudzenia intencji. Z czasem modlitwa ma się coraz bardziej stawać syntezą naszego życia we wszystkich jego wymiarach.

Jak uczy Sobór Watykański II, Kościół jest Oblubienicą Chrystusa na wzór Maryi - nieskazitelnie, duchowo oddanej Mu w wierze, nadziei i miłości, i w ten sposób doskonale zjednoczonej z Nim[55]. Kościół jednak nie stanowi abstrakcyjnej wspólnoty, ale żyje w swych członkach. Stąd też każdy z nas jest oblubienicą Chrystusa - ma nią być tak jak Maryja. Jest to w gruncie rzeczy jak najbardziej mistyczne powołanie. W naszym życiu duchowym mamy naśladować Maryję - uczyć się od Niej szukania i prawdziwego spotkania z Bogiem, dialogu miłości z Nim, odnalezienia się w przestrzeni Bożej miłości[56]. Przylgnięcia całą swą istotą do Chrystusa i wydania się Jego woli; w przyjęciu daru Jego miłości i odpowiedzi na nią. Żadna modlitwa nie może się obejść bez tego mistycznego przecież jej kontekstu i wymiaru. Różaniec jest szczególną okazją, by to powołanie mistyczne na wzór Maryi można było realizować. Prawdę tę ukazuje Jan Paweł II w swym Liście, pisząc: Różaniec staje na służbie tego ideału, jak można łatwiej otworzyć się na głęboką, porywającą znajomość Chrystusa. Moglibyśmy to nazwać „drogą Maryi". Jest to droga przykładu Dziewicy z Nazaretu, Niewiasty wiary, milczenia i słuchania. Jest to równocześnie droga pobożności maryjnej[57]. W naszym życiu duchowym mamy naśladować Maryję - uczyć się od Niej szukania i prawdziwego spotkania z Bogiem, dialogu miłości z Nim. Przylgnięcia do Niego całą swą istotą i wydania się Jego woli na dobre i złe. Wskazanie to może być niezrozumiałe dla tych, którzy kontemplację mistyczną widzą jako skomplikowaną operację intelektualną i dziedzinę zarezerwowaną jedynie dla wybranych jednostek. W ten sposób już w punkcie wyjścia można się rozgrzeszyć z rezygnacji wejścia na drogę prowadzącą na „górę" - jakkolwiek ją nazwiemy: „Górą Karmel", „Górą Przemienienia", „Górą Błogosławieństw" czy „Górą Bożej Światłości"[58].

Nie można mówić o jakiejś metodzie kontemplacji mistycznej różańca, lecz tylko o jego mistycznym ukierunkowaniu. Ma ono przenikać zarówno modlitwę ustną, medytację, jak i zwykłą kontemplację, i one wszystkie mają prowadzić do kontemplacji mistycznej. Ale nawet kontemplacja nabyta podatna jest na niebezpieczeństwo rutyny i może się stać powierzchownym „wałkowaniem" tych samych tematów, bez wewnętrznego ich „przetrawienia" lub nawet głębszego przyswojenia[59]. Dlatego, tak dla kontemplacji nabytej, jak i nadprzyrodzonej niezbędne jest odpowiednie usposobienie serca - rozumianego nie sentymentalnie, ale jako ośrodek władz psychiczno-duchowych człowieka. Człowiek musi się przygotować i otworzyć na przyjęcie łaski nadprzyrodzonej, mistycznej - także w różańcu. Sam różaniec uprzytamnia nam tę potrzebę już w pierwszej jego tajemnicy, w wydarzeniu zwiastowania. Stawia nam bowiem przed oczami Maryję doskonale przygotowaną do dialogu z Bogiem, w pełni dyspozycyjności wobec Jego woli. Jak mówią teologowie, każda modlitwa ma ze swej istoty tę maryjną strukturę gotowości na przyjęcie Słowa[60]. Naśladowanie, jak gdyby przejęcie, tej postawy Maryi, jest właśnie odmawianiem różańca z Maryją. Bojaźń Boża, niezbędna w każdej autentycznej modlitwie, a tak wyraźnie ujawniona w postawie Maryi, to drżenie, „przyspieszenie" miłości, która pragnie w lot spełnić Boże oczekiwania, niezależnie od tego, jakie one będą. Nie podpowiada Mu ich, a nawet się ich nie domyśla, lecz w pełni otwartości oczekuje na Boże wezwanie. Tak właśnie czyni Maryja już w chwili zwiastowania. Mimo że opis zwiastowania zawiera wspaniałe walory estetyczne, nie możemy się zatrzymać na nich, lecz dosięgnąć prawdy dokonującej się rzeczywistości. Oto pokorna, młoda Dziewczyna objawia niespotykaną wielkość serca, gotowego bez wahania przyjąć i udźwignąć ogrom Bożego misterium. Przecież to właśnie w sercu, w wierze wpierw Maryja poczęła - jak zauważy św. Augustyn. Fakt ten podkreśla Katechizm Kościoła Katolickiego: W wierze pokornej Służebnicy Dar Boga znajduje przyjęcie, jakiego oczekiwał od początku czasów. Ta, którą Wszechmogący uczynił „pełną łaski", odpowiada ofiarowaniem całej swej istoty[61]. Zaślubiny mistyczne każdej duszy z jej Oblubieńcem - Chrystusem mają swą podstawę właśnie w tych zaślubinach, które dokonały się we wcieleniu. W przymierzu tym Maryja jest Oblubienicą Oblubieńca - Umiłowaną Umiłowanego[62]. Tę „misję" kontynuuje przez całe życie. Różaniec jest modlitwą, która najpełniej obrazuje historię tej miłości[63]. To w najściślejszym sensie historia Bożej miłości do człowieka, w którą Maryja jest w pełni zanurzona, a więc Jej odpowiedź dana Bogu nie przychodzi jak gdyby z zewnątrz; nie jest tylko właściwym „posłaniem" do oddalonego gdzieś miejsca, lecz Maryja cała żyje w Chrystusie. Dosłownie spełnia się w Niej tajemnica, którą tak streszcza św. Paweł: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20). Przemierzając kolejne tajemnice różańca, mamy upodabniać się do Maryi w miłości do Chrystusa; z Nią kontemplować oblicze Bożej miłości ujawnione w Chrystusie, gdyż to jest zasadnicza treść różańca. I nie ogranicza się ona do zewnętrznie dostrzegalnych faktów, ale realizuje w głębi ukrytego misterium, zapraszając nas do wstąpienia w jego przestrzeń. To na tę drogę pociąga nas Maryja, gdy odmawiamy z Nią różaniec. Ona, która przeżyła „noc bolesnej kontemplacji", trwając w ciemnościach wiary, była jednocześnie pierwszą i najdoskonalszą uczennicą Chrystusa. Naśladując Go, najmocniej się do Niego upodobniła (w sposób szczególny do Chrystusa ukrzyżowanego), przeobraziła w Niego i doznała Jego przebóstwienia. Żyła pełnią życia Chrystusa zarówno w Jego radosnych, jak i bolesnych tajemnicach, i wyprzedzając nas w uczestnictwie w Jego chwale. Przywołuje nas Ona na drogę zjednoczenia z Bogiem poprzez spełniające się dla nas i w naszym życiu tajemnice: radości i bólu, światła i chwały. Maryja pomaga nam we wszystkich tajemnicach różańca kontemplować oblicze Chrystusa. Kontemplacja ta wyrasta z Ewangelii, na której opierają się tajemnice różańca.

Gotowość serca staje zatem u progu naszego odmawiania różańca, ma mu towarzyszyć podczas przesuwania kolejnych paciorków i trwać aż do końca. Już na początku każdej modlitwy - także różańcowej - ma być obecny, choćby zalążkowo, jej kres - cel, do którego od początku trzeba dążyć. Stąd też Katechizm Kościoła Katolickiego zachęca do obecności w modlitwie pokornej czujności serca, synowskiej ufności i wytrwałości w miłości[64]. David Burton Bryan wymienia terminy obecne w tradycji judeo-chrześcijańskiej na określenie tej „pierwotnej" postawy serca wobec Boga - są nimi: „wypatrywanie", „pragnienie", „wyczekiwanie", „spodziewanie się", „czuwanie", „pokładanie nadziei" i „błaganie". Zaznacza jednak, że za wszystkie te określenia może w zasadzie wystarczyć jeden termin hebrajski: baqqesh (czyt. bakkajsz) - „wypatrywanie"[65]. Do tego „wypatrywania" trzeba dołączyć także pełne miłości „wpatrywanie" się w Chrystusa (o czym wcześniej była mowa) podczas odmawiania kolejnych tajemnic różańca.

Od początku nasze odmawianie różańca ma wyrastać z wiary, nadziei i miłości, jak też one będą się w nim potęgować, rozwijać - co jest oczywiście przede wszystkim działaniem nadprzyrodzonej łaski, której nie można przewidzieć - nie można oczekiwać określonych łask[66], choć, z drugiej strony, Bóg nie pozostawia dobrych wysiłków człowieka bez odpowiedzi. Trzeba tu także mocno podkreślić, że samo odmawianie różańca nie czyni tej modlitwy automatycznie modlitwą mistyczną, a więc ten, kto się na nim modli, nie staje się od razu  mistykiem. To, czy Bóg zwieńczy naszą modlitwę różańcową nadprzyrodzonym darem modlitwy mistycznej, zależy od Niego. Jednak człowiek ze swej strony ma się przygotować na jej przyjęcie przez wszystko to, co się łączy z tzw. z „metodą kontemplacji", z kontemplacją nabytą, a więc m.in. przez oczyszczenia, wierne pielęgnowanie modlitwy różańcowej itd.

Tak więc kontemplacja różańcowa to wpatrywanie się z wiarą i miłością w żywe oblicze Jezusa; jest to doświadczalne poznawanie i kosztowanie, jak słodki jest Pan[67]. Dzięki tej kontemplacji upodabniamy się do Chrystusa i podążamy drogą świętości. Ojciec Święty podkreśla, że to jest cel różańca[68]. Jednocześnie Chrystus wprowadza nas w misterium Trójcy Świętej. Jan Paweł II wskazuje, że kontemplując w różańcu z Maryją oblicze Chrystusa otwieramy się na przyjęcie tajemnicy życia Trójcy Przenajświętszej, by doznawać wciąż na nowo miłości Ojca i cieszyć się radością Ducha Świętego[69]. Zatem Ojciec Święty wyraźnie podkreśla, że celem różańca jest wejście w życie Trójcy Świętej - a więc chodzi o cel mistyczny. Idzie bowiem o przyjęcie tego życia, czyli zjednoczenie z Trójcą Świętą w tajemnicy Jej wewnętrznego życia - najgłębszym misterium. O przyjęcie Daru, którym jest sam Bóg: Bóg-Miłość. I nasze uczestnictwo w Jego życiu spełnia się wyłącznie w miłości[70]. Także w różańcu Pośrednikiem na tej drodze jest Chrystus. W Nim spotyka się Bóstwo z człowieczeństwem. Dlatego kontemplacja Jego człowieczeństwa prowadzi do poznania i umiłowania Boga. Tak też kontemplacja w różańcu tajemnic ziemskiego życia Chrystusa prowadzi wprost do doświadczenia Jego Bóstwa[71]. Przypomina nam o tym każde „Ojcze nasz" i „Chwała Ojcu" będące początkiem i zwieńczeniem każdego dziesiątka i całego różańca. Właśnie w tych zasadniczych ramach odbywa się kontemplacja wszystkich tajemnic różańca. „Ojcze nasz" to modlitwa modlitw, ponieważ nauczył nas jej sam Chrystus i wskazał, że w każdej modlitwie chodzi nade wszystko o to, by święciło się Imię Boże; by przez modlitwę i pełnienie Bożej woli niejako sprowadzać Królestwo Boże na ziemię. Jest to zalecenie samego Pana. Nie bez powodu więc różaniec od tej modlitwy zaczyna każdą tajemnicę i zamyka jej rozmyślanie doksologią trynitarną. Ojciec Święty tak pisze: Doksologia trynitarna jest celem chrześcijańskiej kontemplacji. Chrystus jest bowiem drogą, która prowadzi do Ojca w Duchu. Kiedy do końca trzymamy się tej „drogi", ustawicznie stajemy wobec misterium trzech Osób Boskich, którym należy się chwała, uwielbienie i dziękczynienie[72]. Mamy tu zatem wyraźnie określony cel różańca, który stanowi zarazem szczyt doświadczenia mistycznego[73]. Jest on w pełni możliwy do osiągnięcia w różańcu - i to w wymiarze powszechnym. Po pierwsze dlatego, że modlitwa ta koncentruje się wokół Osoby Chrystusa i największych misteriów zbawczych, a po drugie dlatego, że nie chodzi tu o skomplikowane myślenie dyskursywne, lecz o proste i miłosne wpatrywanie się w Chrystusa i Jego dzieło. Tak czynili święci i choć wielu z nich nie miało nawet podstawowego wykształcenia, a jednak doszli do wyżyn kontemplacji mistycznej. Kontemplowali oni tajemnice, które przywołuje również różaniec. Taki sposób praktykowania różańca wymaga upowszechnienia w duszpasterstwie. I takie właśnie wnioski nasuwają się z lektury Rosarium Virginis Mariae. Uznanie i entuzjazm dla tego dokumentu nie może się zatrzymać na kilku okolicznościowych sympozjach w Roku Różańca czy wyrażanych słowach zachwytu przy innych okazjach, np. z ambon, a bez praktycznego wprowadzenia. Wezwanie Ojca Świętego nie dotyczy tego, byśmy jak najwięcej o różańcu wiedzieli (znali jego historię, historię objawień różańcowych itp. - to są sprawy ważne, ale drugorzędne), lecz byśmy dobrze się na nim modlili. Jeśli różańcowi zabraknie mistycznej głębi, nie stanie się on żadną miarą łańcuchem łączącym nas z niebem, lecz bezużytecznym przedmiotem. Cała emfaza wokół papieskiego listu ma się przełożyć na konkretne działania duszpasterskie. Oczywiście nie są nimi np. kolorowe foldery, rozdawane powiedzmy przy okazji wizyty kolędowej. Przecież list papieski to przede wszystkim apel o wypłynięcie na głębię, zatem nie mogą mu sprostać okolicznościowe pamiątki. I lepiej, żeby ich nie było, jeśli mają służyć usypianiu sumienia wobec trudnego, duszpasterskiego zadania (można je rozdawać, ale tylko w parze z wprowadzaniem w modlitwę różańcową). A chodzi o program duszpasterski wprowadzający w mistyczne ukierunkowanie różańca[74]. Duszpasterze nie mogą poprzestać na przypominaniu wiernym, że trzeba się modlić na różańcu, ale przede wszystkim uczyć, jak się modlić. Wydaje się istnieć pilna potrzeba przybliżenia mistycznego horyzontu różańca nie tylko ogółowi wiernych, ale wpierw samym duszpasterzom. Być może przydatne byłyby nawet kursy w tym zakresie, prowadzone przez znawców przedmiotu. Zakony kontemplacyjne mogłyby tu mieć wiele do zrobienia. Za bardziej mistycznym nastawieniem w katolicyzmie, przemawia także już wspomniane poszukiwanie przez wielu świeckich głębi życia duchowego w innych religiach, jak też przykład możliwości nasycenia chrześcijaństwa mistyką, który obserwujemy w prawosławiu. Dziś słychać u nas głosy, które widzą w prawosławiu szansę dla katolickiego odrodzenia mistycznej głębi wiary. Przecież to jest też chrześcijańskie dziedzictwo. Warto z niego skorzystać, a nie oddawać pola działania innym religiom czy sektom. Nie izolujmy mistyki, zamykając ją w wyniosłej wieży, dostępnej jedynie dla nielicznych. Jeśli dzieła naszych wielkich mistyków są zbyt trudne w bezpośrednim odbiorze dla wszystkich, trzeba szukać odpowiedniego języka w duszpasterstwie, który mógłby im przybliżyć praktyczne korzystanie z drogi, którą przebyli i opisali mistycy.

Spróbujmy poważnie potraktować apel Ojca Świętego o wypłynięcie na głębię. On sam wzywa do tego słowami: Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie niewysłuchany![75]. Trudno nie zauważyć nawet dramatycznego tonu tego apelu. Jego wydźwięk wzmacnia fakt, że rozbrzmiewa on nie tylko w Roku Różańca, ale równocześnie w roku, którego program duszpasterski zakłada umiłowanie Chrystusa.

Także - jeśli Maryja w swoich objawieniach przynagla do odmawiania różańca, to na pewno nie jest to wezwanie do jego odklepywania, lecz do dążenia, by modlitwa ta pomogła nam dosięgnąć jej mistycznego horyzontu.

 

* Tekst opublikowany w: Różaniec i kontemplacja, red. J. Kumala MIC, Licheń Stary 2003, ss. 113-134.

[1]  RVM 24.

[2]  Tamże, 1.

[3]  Tamże, 3.

[4]  Tamże, 15.

[5]  Por. J. Sudbrack, Mistyka, w: Leksykon mistyki. Żywoty - pisma - przeżycia, red. P. Dinzelbacher, tł. B. Widła, „Verbinum", Warszawa 2002, 190-192.

[6]  L. Bouyer, Wprowadzenie do życia duchowego. Zarys teologii ascetycznej i mistycznej, tł. L. Rutowska, PAX, Warszawa 1982, 207. Według Pseudo-Dionizego „mistyka" to doświadczenie ukrytego Boga czy też Bóg ukryty w doświadczeniu. Zob. J. Sudbrack, Mistyka, w: Leksykon mistyki..., 190.

[7]  S.T. Zarzycki SAC,  Kontemplacja, w: Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Wyd. „M", Lublin-Kraków 2002, 442.

[8]  L. Bouyer,  Wprowadzenie..., 55-56.

[9]  S.T. Zarzycki, Kontemplacja..., 442-443.

[10]  L. Bouyer, Wprowadzenie..., 57.

[11]  J. Sudbrack, Mistyka. Doświadczenie własnego ja - Doświadczenie kosmiczne - Doświadczenie Boga, tł. B. Białecki, WAM, Kraków 1996, 114-115.

[12]  L. Bustince PA, M. Chmielewski, Duchowość życia teologalnego, w: Teologia duchowości katolickiej, red. W. Słomka, M. Chmielewski, J. Misiurek, A.J. Nowak OFM, RW KUL, Lublin 1993, 119.

[13]  Tamże.

[14]  J. Machniak, Mistyczny wymiar duchowości chrześcijańskiej, w: Teologia duchowości..., 323.

[15]  Por. S.T. Zarzycki, Kontemplacja..., 442-443.

[16]  L. Bouyer, Wprowadzenie..., 209. Por. M. Chmielewski, Doświadczenie Chrystusa Światłości w rozwoju duchowym, w: Światło tajemnic różańcowych w nauczaniu Jana Pawła II, red. Z. Jabłoński OSPPE, „Paulinianum", Częstochowa 2003, 141-155.

[17]  Św. Jan od Krzyża, Noc ciemna II 11, 1-2, w: Tenże, Dzieła, tł. B. Smyrak, Kraków 1986, 473-474.

[18]  Św. Teresa od Jezusa, Twierdza wewnętrzna IV 3, 1, w: Taż, Dzieła, t. 2. tł. H.P. Kossowski, Kraków 1987, 281. Tego skupienia, odpocznienia, spoczynku w Bogu nie należy jednak rozumieć jako odrętwienia i bezczynności. Jak zauważa J. Sudbrack: Spoczywanie mistyka w Bogu to nie jakiś stan nieruchomego pogrążenia w doskonałości, lecz życie w Duchu Świętym. Mistyka..., 111.

[19]  Św. Teresa od Jezusa, Twierdza...,V 1, 9, w: Taż, Dzieła..., 298.

[20]  Tamże, VI 4, 9; 354-355.

[21] Tamże, VII 2, 3-4; 421-422.

[22]  Por. S.T. Zarzycki, Kontemplacja..., 444. Podobnie jak św. Teresa mówi o 7 mieszkaniach, św. Bonawentura wyróżnia 7 stopni prowadzących do miłości Boga. Są to: troskliwa czujność, umacniające zaufanie, podnoszące zachwycenie, kojące upodobanie, przyjemna radość i spajające przylgnięcie. Dopiero na ostatnim stopniu można mówić o spoczynku, całkowitym zbliżeniu, pocałunku i uścisku. Zob. Św. Bonawentura, Droga duszy do Boga, tł. S.C. Napiórkowski OFMConv, C. Niezgoda OFMConv, S. Kafel OFMCap, Poznań 2001, 191-193.

[23]  Por. Św. Jan od Krzyża, Żywy płomień miłości 3, 79, w: Tenże, Dzieła..., 797.

[24]  Por. Tenże, Droga na górę Karmel I 13, 3, w: Tenże, Dzieła..., 167-168; Św. Teresa od Jezusa, Twierdza... VI 7, 6, w: Taż, Dzieła..., 376; S. Mojek, Doświadczenie Boga według św. Jana od Krzyża, w: Bóg i człowiek w doświadczeniu religijnym („Homo meditans"), red. W. Słomka, Lublin 1986, 185-186.

[25]  S. Mojek, Doświadczenie..., 189.

[26]  Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa 22, 3; 630-631.

[27]  Zob. Tenże, Żywy płomień miłości 2, 1, w: Tenże, Dzieła..., 740-741.

[28]  Zob. Tenże, Pieśń duchowa 1, 2, 10; 12, 3; 22, 3 i in., w: Tenże, Dzieła..., 582-583, 536; 578; 630-631; zob. też: S. Mojek, Doświadczenie..., 185.

[29]  Por. J.J. O'Donnell SJ, Tajemnica Trójcy Świętej, tł. P. Wilczek, WAM, Kraków 1993, 172.

[30]  Por. T. Merton, Modlitwa kontemplacyjna, tł. M. Dybowski OP, „W drodze", Poznań 1988, 61; S.T. Zarzycki, Kontemplacja..., 445.

[31]  L.Bouyer, Wprowadzenie..., 208.

[32]  T. Merton, Modlitwa..., 87.

[33]  Por. Tamże, 106.

[34]  L. Bouyer, Wprowadzenie..., 208.

[35]  Por. LG 11, 40.

[36]  Św. Jan od Krzyża, Rady i wskazówki 26, w: Tenże, Dzieła..., 90.

[37]  Por. L. Bouyer, Wprowadzenie..., 65.

[38]  RVM 13.

[39]  Tamże, 28.

[40]  Tamże, 1.

[41]  Tamże, 26.

[42]  Tamże, 19.

[43]  Tamże.

[44]  Tamże, 39.

[45]  Tamże, 1, 3, 13, 14, 15.

[46]  Tamże, 10.

[47]  Tamże.

[48]  Św. Franciszek Salezy, Filotea, czyli droga do życia pobożnego, tł. A. Jełowicki, Warszawa 2001, 81-82.

[49]  Św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, nr 182, Wyd. Księży Marianów, Warszawa 1993, 90.

[50]   MC 47.

[51]  RVM 21.

[52]  Tamże, 32.

[53]  Tamże, 28.

[54]  L. Bouyer, Wprowadzenie..., 203.

[55]  LG 63.

[56]  J. Kumala MIC, Maryja Dziewica - wzorem konsekracji i naśladowania Chrystusa, w: „Signum Magnum" - duchowość maryjna, red. M. Chmielewski, TN KUL, Lublin 2002, 226.

[57]  RVM 24.

[58]  Por. J. Salij, Światło góry Tabor, w: Światło tajemnic..., 113.

[59]  Por. L. Bouyer, Wprowadzenie..., 68.

[60]   J.J. O'Donnell SJ, Tajemnica..., 167.

[61]   KKK 2617.

[62]  Por. B. Forte, Ikona tajemnicy. Zarys mariologii symboliczno-narracyjnej, tł. B. Widła, Wyd. Księży Marianów, Warszawa 1999, 226; I. De La Potterie SJ, Maryja w tajemnicy przymierza, tł. A. Tronina, Wyd. Księży Marianów-PTM, Warszawa-Częstochowa 2000, 244.

[63]  Zdania tego nie należy mylić z twierdzeniem, że różaniec stanowi najpełniejsze (czy tym bardziej - jedyne) uobecnienie zbawczej miłości Boga do człowieka. Takiego twierdzenia tu nie ma. Zostało natomiast jedynie powiedziane, że różaniec najpełniej obrazuje historię miłości Boga do Maryi i Maryi do Boga - przesuwając przed nami (i proponując do kontemplacji) kolejne wydarzenia - od zwiastowania aż po ukoronowanie Maryi w niebie. W modlitwie różańcowej miłość ta jest najpełniej „opisana" (w porównaniu z innymi modlitwami), jak też ma ona charakter egzemplaryczny: każdy z nas jest jak Maryja powołany do odpowiedzi miłości na miłość Boga. On, zwracając się do Maryi, by przyjęła do swego „żywota" Zbawiciela; o zgodę, która nie dotyczy tylko tego jednego aktu, ale rozciąga się na całe życie Maryi, którego szczególne wydarzenia przywołuje różaniec; jednocześnie wzywa nas do przyjęcia Boga do swego życia i Jego zbawczej woli. Wierności Jej uczymy się od Maryi na drogach różańcowej modlitwy i życia.

[64]  KKK 2729-2745.

[65]  D.V. Bryan, Medytacyjna modlitwa Zachodu. Nowe spojrzenie na różaniec, tł. I. Dziasek, WAM, Kraków 1998, 30.

[66]  T. Merton, Modlitwa..., 84; por. R. Voillaume, Modlić się, aby żyć, tł. T. Gautier, „W drodze", Poznań 1987, 65.

[67]  J. Kudasiewicz, Biblijna droga pobożności maryjnej. Z Księdzem Profesorem Józefem Kudasiewiczem rozmawia Danuta Mastalska, „Jedność", Kielce 2002, 134.

[68]  RVM 26.

[69]  Tamże, 9.

[70]  Por. M. Chmielewski, Doświadczenie..., 152.

[71]  Tamże, 151.

[72]  RVM 34.

[73]  Por. M. Chmielewski, Doświadczenie..., 150.

[74] Rezygnacja z przygotowania i wdrażania takiego programu (dotyczącego oczywiście nie tylko modlitwy różańcowej) nie może być podyktowana jego trudnością. Czy Apostołowie nie stali wobec trudniejszych jeszcze zadań? A nie dysponowali takimi środkami i tak rozwiniętą teologią jak dziś. Owszem, potrzebny jest szeroko zakrojony program, ale nie jest to ponad możliwości. Powołanie odpowiednich zespołów do jego opracowania przyspieszy jego realizację.

[75]  RVM 43.